Panie, czy chcesz?...

Wtorek, Św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła (1 października), rok II, Łk 9,51-56

Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka.

 

„Panie, czy chcesz? (...)”

Niechęć Samarytan do udzielenia gościny Jezusowi i Jego uczniom, najwyraźniej zdenerwowała Apostołów. Mieli oni świeżo w pamięci cudowne rozmnożenie chleba, przemienienie na Górze Tabor oraz uzdrowienie epileptyka. Jeszcze brzmiało w ich uszach wyznanie Piotra, że Jezus jest „Mesjaszem Bożym”, a ci nie chcą Go przyjąć??? To było dla nich zbyt wielkie wyzwanie. I zapłonął w nich gniew. 

Ale nawet wtedy, w uzasadnionym po ludzku oburzeniu, nie chcieli działać wyłącznie według własnego osądu. Pytają Jezusa, co o tym myśli, czego pragnie. Sugerując rozwiązanie, nie chcą jednak działać wbrew Jego woli. Nie poszli więc za jedynie swoimi emocjami. I chociaż ich plany co do wioski zostały surowo osądzone, to jednak samo zwrócenie się do Jezusa uchroniło ich przed poważniejszymi konsekwencjami działania pod wpływem gniewu. Pytanie o wolę Bożą uchroniło ich przed skrzywdzeniem wielu ludzi. Nie ukrywali swego gniewu, ale oddali go pod osąd Jezusa.

To wielka łaska, by umieć w poczuciu doznanej niesprawiedliwości, w obliczu niechęci, a nawet wrogości do pewnych ludzi nie poddać się złym emocjom i wypełnić wolę Bożą. Prośmy więc o łaskę przezwyciężania naszych zniechęceń i naszych odruchów wrogości wobec tych, którzy nie życzą nam dobrze.