Panie, wyprostuj mnie

Poniedziałek, XXX Tydzień Zwykły, rok II, Łk 13,10-17

Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu! Pan mu odpowiedział: Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu? Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego.


     Kobieta z dzisiejszej ewangelii jest pochylona i "w żaden sposób nie mogła się wyprostować". Duch niemocy nie pozwala jej oderwać się od tego, co przyzmiemne; nie może spojrzeć w niebo, na słońce, na gwiazdy. 
      Dokładnie to samo robi z nami dzisiaj duch tego świata. Oczywiście cielesnie, fizycznie - takie przypadki nie są częste. Bardziej jest to "stan" umysłu i duszy. Wielu z nas mówi, "jaki piękny dom", "co za niesamowity samochód", "był na wczasach w Egipcie, ale musi mieć kasy" itd. 
     Patrzymy za często w ziemię. Jesteśmy pochyleni, wpatrując się w to, co materialne, choć widok "w niebo" jest o wiele ciekawszy. Panie, uwolnij nas również od niemocy!
 

Warto zaglądnąć!