Płacz Zbawiciela

Czwartek, Ofiarowanie Najśw. Maryi Panny (21 listopada), rok II, Łk 19,41-44

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».

 

W dzisiejszej Ewangelii spotykamy Jezusa w zdumiewających okolicznościach: Zbawiciel płacze – ale nie nad sobą i swoim losem (gdyż za chwilę zostanie pojmany, osądzony, skazany i zabity), ale nad Jerozolimą, a właściwie nad ludem wybranym, którego to miasto jest symbolem. Płacze, gdyż widzi jego upadek, jego klęskę, jego wielką porażkę, która za niedługo zaowocuje zburzeniem tego Świętego dla Izraelitów Miasta przez pogan.

Zaskakujący jest powód płaczu Jezusa. Nie płacze On nad jakimś konkretnym złem, jakiego dopuścili się Żydzi, ale nad łaską, której nie przyjęli, nad „nawiedzeniem” ich przez Boga, jakiego nie rozpoznali i jakie odrzucili. I właśnie to jest jedynym złem i grzechem w naszym życiu, w naszej relacji z Bogiem – nieprzyjmowanie Jego łaski, nierozpoznanie jej, odrzucanie Jego działania w nas. Często, jak Izraelici w Świątyni Jerozolimskiej, tak bardzo skupiamy się i dokładamy wszelkich wysiłków, aby oddawać cześć i chwałę Bogu przez różne formy kultu, że nie zauważamy, kiedy i jak przychodzi On ze swoją łaską do naszego życia, do naszej historii. To jest największy nasz dramat.

Prośmy dziś Pana, aby otworzył nasze serca na Jego słowo i Jego działanie, a odwrócił nasz wzrok od nas samych i naszych wysiłków, jakie podejmujemy dla Niego.