Początki

Niedziela, V Tydzień Zwykły, rok B, Mk 1,29-39

 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają. Lecz On rzekł do nich: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

 

     Jesteśmy u początku publicznej działalności Pana Jezusa. Razem z Mistrzem udajemy się nad cudowne Jezioro Tyberiadzkie, gdzie Mistrz powołuje swoich pierwszych uczniów. Potem wkraczamy razem z Jezusem do Jego ulubionego miasteczka, Kafarnaum. Będzie powracał do niego wielokrotnie. To tutaj dokona najwięcej cudów. Ale również w Kafarnaum doświadczy odrzucenia, poniżenia i pogardy. Toteż w kierunku tego miasta Pan Jezus wypowie bardzo bolesne słowa: „A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego..” ( Łk 10,15).

    Jakie może być przesłanie dzisiejszej Ewangelii dla mnie? Czego uczy mnie dzisiaj Pan Jezus? Ewangelista Marek ukazuje mi jeden dzień z życia Jezusa z Nazaretu, który powinien być dla mnie wzorem do przeżywania mojej codzienności.

     Pan Jezus rozpoczyna dzień od modlitwy. Wstępuje do synagogi, aby się modlić i nauczać. Z tej Jezusowej modlitwy rodzą się konkretne czyny miłości – uwolnienie opętanego od ducha nieczystego, uzdrowienie teściowej Szymona oraz dalsze cuda, które Pan Jezus dokonuje aż do wieczora. Potem nastaje noc. Mimo iż jeszcze wielu oczekuje na uzdrowienie, Pan Jezus udaje się na zasłużony odpoczynek. Idzie spać. Kiedy jednak kończy się noc i nastaje poranek, budzi się i udaje się na miejsce pustynne, aby się modlić. Po rozmowie ze Swoim Ojcem podejmuje na nowo publiczną działalność. Idzie do sąsiednich miejscowości, naucza, wypędza złe duchy, uzdrawia trędowatego i paralityka…

    Jak wygląda moje życie? Jak wygląda mój dzień? Czy jest w nim miejsce na modlitwę, pracę i odpoczynek? A może uwierzyłem, że bez mojej aktywności świat sobie nie poradzi? Że szkoda czasu na rozmowę z moim Bogiem, ale i na rozmowę z żoną, mężem, dziećmi… Pan Jezus miał wiele spraw do załatwienia w czasie Swojego krótkiego życia na ziemi. Umiał je jednak właściwie przeżywać. Modlił się, działał i wypoczywał. Wiedział, że nie wszystkich fizycznie uzdrowi, że nie wszystkich zmarłych wskrzesi. Nie po to został posłany przez Boga Ojca na ziemię. Natomiast wolą Ojca było, aby przez Swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie przywrócić utracony raj każdemu człowiekowi. Prośmy Pana Boga, abyśmy umieli zachowywać właściwe proporcje w naszym życiu.