Pokarm mizerny

Poniedziałek, Święto Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września), rok II, Lb 21,4b-9

W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny». Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.

 

Uprzykrzył nam się już ten pokarm mizerny…

Wyprowadzony z niewoli Naród Wybrany w drodze do Ziemi Obiecanej, do wolności, prowadzony przez Mojżesza, człowieka Bożego, karmiony codziennie manną, pokarmem z nieba – zaczyna szemrać. 

Do wszystkiego można się przyzwyczaić, wszystko może spowszednieć, stając się zwyczajne. Można przestać widzieć w tym: dar, wybranie, szczęście. 

Zdrowie, dzieci, osoba bliska, przyjaciel, mąż, żona, powołanie, Eucharystia, sakramenty, Kościół, ksiądz w konfesjonale, to, że sam chodzę, widzę, słyszę… (dopisz własne) – z początkowej fascynacji tym, co odkrywam jako szczęście, można przejść w obojętność, zwyczajność aż w końcu w rzeczywistość, którą nazwiemy pokarmem mizernym

Tak się może stać, kiedy zapomnimy, że to jest dar na drodze, że to po to, bym miał siłę, bym nie martwił się o to, co konieczne, w drodze do wolności. Pokarm mizerny to wszystko, co mi spowszedniało. Obym nie musiał tego utracić, żeby zobaczyć na nowo, jak bardzo jestem obdarowany.