Pokusa milczenia

Sobota, IV Tydzień Wielkiego Postu, rok I, Jr 11,18-20

Pan mnie pouczył i zrozumiałem; wtedy przejrzałem ich postępki. Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: «Zniszczmy drzewo w pełni jego sił, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina!». Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce. Chciałbym zobaczyć Twoją pomstę na nich, albowiem Tobie powierzam moją sprawę.

 

A wszystko dlatego, że Jeremiasz słucha Boga… Pokusa milczenia jest ogromna – tym bardziej że to jedna z wielu prób uciszenia proroka i wzbierającej wściekłości tych, którzy słysząc konkretne upomnienie i wezwanie do nawrócenia i wierności prawu Boga, zasłaniają się posiadaniem domów w Świętym Mieście i ani myślą o zmianie sposobu życia. Przyzwyczajenie do dalekiego od Tory stylu egzystowania okazuje się silniejsze i spycha prorockie karcenia na margines świadomości, co ostatecznie poskutkuje pogromem, pożogą, niewolą i śmiercią. Zresztą pomysł otrucia lub innego efektywnego sposobu pozbawienia życia Jeremiasza wywołuje żarliwą i pełną goryczy modlitwę proroka – co jest zupełnie zrozumiałe, zważywszy na permanentne zagrożenie życia. I chciałoby się powiedzieć, że ukaranie lekkoduchów o morderczych zamiarach należy się ze sprawiedliwości i przyzwoitości…, ale czytamy te pełne bólu wyznania Jeremiasza i jesteśmy świadkami swego rodzaju rozgoryczenia Boga, który dzieli się z prorokiem zdradą popełnioną przez umiłowane miasto, mając przed oczami krzyż Jezusa (od jutra zresztą zasłonięty kotarami na wzór zasłony w świątyni) i słysząc dobiegające w agonii słowa „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).

I wtedy wszystko staje na głowie – a właściwie dopiero wtedy wszystko wraca do pierwotnego porządku i pomysłu Boga Stworzyciela, na który wciąż trudno mi się zgodzić (i nie ma tu znaczenia wykonywana profesja czy życiowa historia). Bo każde proroctwo znajduje swoje dopełnienie i wypełnienie w Chrystusie – i każda modlitwa udręczonego serca (tak – Twojego i mojego też!) jest dzięki wydarzeniu Krzyża tak nasycona Miłością, że realne staje się to, co dotąd było niemożliwe…

Chcę na nowo w to uwierzyć i modlę się dziś, aby i Tobie nie zabrakło wiary. Zgodzisz się na to?