Pokusa świata

Czwartek, 6 Niedziela Wielkanocna, rok II, J 16,16-20

Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie. Wówczas niektórzy z Jego uczniów mówili między sobą: Co to znaczy, co nam mówi: Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie; oraz: Idę do Ojca? Powiedzieli więc: Co znaczy ta chwila, o której mówi? Nie rozumiemy tego, co mówi. Jezus poznał, że chcieli Go pytać, i rzekł do nich: Pytacie się jeden drugiego o to, że powiedziałem: Chwila, a nie będziecie Mnie oglądać, i znowu chwila, a ujrzycie Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.

       Wspomniał na dobroć i wierność swoją dla domu Izraela”?. Już słyszę komentarz niejednego malkontenta: Nareszcie okazał, nareszcie objawił sprawiedliwość. A nie można 24 godziny na dobę, świątek, piątek i w niedzielę? Albo: dlaczego mamy cieszyć się przez łzy, dlaczego nie od razu, dlaczego niesprawiedliwi mogą się cieszyć od razu, a my po czasie, w bliżej nieokreślonej przyszłości?

       Tymi i podobnymi słowy skomentowała dzisiejszy fragment Ewangelii moja znajoma:
       Zżymam się, że wszyscy wkoło sobie używają na prawo i lewo, a jak mnie ściska w dołku, to pozostaje płacz i modlitwa i walka o czystość serca… Mam więc nadzieję, że kiedyś - może po tamtej stronie - choć teraz inni się weselą, moje łzy się obrócą w radość... Ale  i ogólnie mówiąc - trwanie przy Panu Bogu kosztuje, szczególnie może w tych czasach...A może jednak  zawsze tak było?. Wszyscy wokół idą na łatwiznę, na łatwą przyjemność, a ty sobie bądź postrzegany jako frajer, który przestrzega przykazań i się stara według nich żyć... Świat się teraz weseli, ale może kiedyś moja/nasza walka i płacz zamienią się w radość ...
        Kto z nas nie podpisałby się pod tym lub podobnym wyznaniem?

      Świat kusi i reklamuje zupełnie inne wartości. Wartości, które wydają się ze złota, ale wielu, po czasie, dochodzi do wniosku, że to tylko ,,świecidełka”, które szybko pokrywają się rdzą i się kruszą. Niby przyjemnie i z radością, a jednak po czasie w ustach czuć smak goryczy i żal w sercu z powodu popełnionych błędów.

        Paweł opuścił Ateny i przyszedł o dziwo do Koryntu, w którym, dla wierzącego Żyda, życie moralne i religijne stanęło na głowie. Trzeba wielkiej odwagi i przeogromnej nadziei, aby osiedlić się w takim mieście. A Paweł wszedł, znalazł pobratymców i zaczął im przepowiadać Słowo. Dobry początek, ale koniec jakby marny. Czyżby? Pozory, pozory… Ilu z nas poddało się pokusie zniechęcenia po pierwszych niepowodzeniach? Ilu z nas postawiło na swoje siły i gorzko się zawiodło? Ilu nie podjęło następnej próby? Dobrze, jeśli w takim momencie stanie przy Tobie człowiek wierzący i opowie o swoim załamaniu, rezygnacji i Bożej interwencji. Poklepie po ramieniu, uśmiechnie się i zachęci do bycia wytrwałym. Ja spotkałem takich aniołów – wysłanników Bożych, którzy nie pozwolili mi zwiesić nosa na kwintę. Myślę, że i Ty takich spotkałeś, a z czasem, dla kogoś i Ty sam stałeś się takim ,,dobrym aniołem”.

        I to jest właśnie radość, prawdziwa radość, kiedy w „Koryncie”, właśnie w takim miejscu, spotykasz apostoła głoszącego Słowo o zbawieniu, prawdę o Jezusie i dany ci jest Duch Pocieszyciel.
        I to jest radość, Boża radość, kiedy wśród wielu, którzy nie chcą słuchać, spotykasz człowieka,  szukającego i spragnionego prawdy o Bogu i jego miłości do człowieka. Dla takiego spotkania wyruszają do dzisiejszych Koryntów dzisiejsi apostołowie. Do przebycia mają tysiące kilometrów do innego kraju, na inny kontynent, a niektórzy kilka kroków, za róg ulicy, kilka przecznic od swego domu, a może do sąsiedniego mieszkania. Ważne, aby trafić do człowieka, aby cierpliwie go szukać i w szukaniu się nie zniechęcić. Ważny jest człowiek, każdy człowiek, do którego należy wybór przyjęcia lub odrzucenia Ewangelii o zbawieniu. Ważnym jest, abyśmy już tu, pośród utrapień i cierpień, mieli żywą nadzieję i radowali się z tego, że kiedyś będziemy radować się w pełni ze spotkania z Jezusem, który jest z nami na zawsze, zgodnie z daną nam obietnicą: „Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 18-20). Dziel się więc tą radością,  mającą swoje oparcie w Bogu!