Pomarańcza czy biały Kamaz?

Niedziela, rok A, Łk 23,44-46.50.52-53;24,1-6a

Było już około godziny szóstej i mrok ogaranął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek. Wtedy Jezus zawołał donośnym głosem: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Po tych słowach wyzionął ducha. Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. W pierwszy dzień tygodnia poszły skoro świt do grobu, niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał.

          Koniecznie skorzystajmy z tej możliwości ofiarowania naszych modlitw i odpustów za tych zmarłych, którzy jeszcze czakają na wejście do nieba! Wyślijmy im poważną pomoc humanitarną, a nie jedynie pozory naszej pamięci. Wielu ma świadomość, z czym wiąże się konkretna pomoc humanitarna. W Polsce za czasów komunizmu niejedną twarz taka pomoc rozpromieniła, gdy z tzw. Zachodu przyjechała choćby pomarańcza, zmieniając kolory szarości. To, czym jest pozorna zaś pomoc, mogliśmy widzieć niedawno, gdy białe kamazy pod pretekstem pomocy humanitarnej wjeżdżały puste bądź wyładowane bojownikami i bronią na teren wschodniej Ukrainy...

       Jaka jest moja pomoc? Humanitarna czy pozorna? Kiedyś jeden z moich braci, gdy był jeszcze mały, usłyszał gdzieś, że za odmówiony pakiet modlitw, uwolni kilka dusz z Czyśćca. Przez kilka dni zamykał się w pokoju na parę minut i nikt za bardzo nie wiedział, co on tam robi. W końcu mama zapytała go dyskretnie: "Powiedz mi, co ty tam robisz w tym pokoju?" Usłyszła poważną odpowiedź: "Uwalniam dusze z Czyśćca".