Popływać w Morzy Martwym

Poniedziałek, XXXIV Tydzień Zwykły, rok I, Łk 21,1-4

Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie.

 



Dzisiejsza ewangelia zawsze jest dla mnie wielkim wyzwaniem, choć czyta się ją bardzo przyjemnie... Jest ta bohaterska wdowa i "cała reszta". Podziwiamy wdowę za jej hojność i piętnujemy innych za skąpstwo.  A mi, do której postaci jest bliżej? Przyglądać się i nawet podziwiać, nie jest aż tak bardzo trudno. Natomiast wprowadzić słowo w czyn...

Słyszymy dziś w ewangelicznym obrazie dużo o pieniądzach. One są pewnym "papierkiem lakmusowym" naszych postaw. Ale chodzi tu o dużo więcej, o rolę, którą "pozwalam" Bogu odgrywać w moim życiu. 

Nie miałem okazji zażywać kąpieli w Morzu Martwym. Podobno nie można się tam utopić? Można bez lęku położyć się na wodzie i pływać bez umiejętności pływania. Zaufać Bogu w stu procentach w każdym wymiarze życia, to mieć tę pewność, że nic mi nie grozi, bo mam najlepszego Ubezpieczyciela.