Potrzeba
Czwartek, Czwartek po Popielcu, rok I, Łk 9,22-25
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?».
Jezus zapowiada swoim uczniom, że musi wiele wycierpieć, zostać odrzuconym, ostatecznie zabitym, a po trzech dniach zmartwychwstanie. Użyte tu greckie słowo oznaczające ów przymus tak naprawdę oznacza konieczną potrzebę. Jezus nic nie „musi”, ale wie, że jest taka potrzeba, aby cierpiał, został zabity i zmartwychwstał. To właśnie ta potrzeba popycha Go do podjęcia drogi krzyża. O jaką potrzebę chodzi?
To Ojciec objawił Synowi, że pragnieniem Jego miłości jest zjednoczyć się na nowo i na trwałe ze swoim stworzeniem. Aby mogło się to dokonać, potrzebne było Wcielenie Jego Syna i Odkupienie człowieka. W Chrystusie – Bogu-Człowieku – każdy człowiek stał się dzieckiem Boga, zrodzonym przez Niego w Jego Synu. Chrystus, będąc jedno z Ojcem, tak mocno utożsamił się z tym pragnieniem Ojca, że całym sobą chciał je zrealizować. Dlatego czuł się prowadzony tą potrzebą, nie chciał odciąć się od serca Ojca, które pragnęło zbawienia człowieka. Ponieważ człowiek tkwił w grzechu, dlatego doprowadzenie go do Ojca musiało odbyć się tak dramatycznie – przez krzyż. W swoim Człowieczeństwie Chrystus musiał ten grzech i śmierć pokonać. A uczynił to, wchodząc w śmierć z miłości i będąc miłością.
Dlatego też Chrystusowy krzyż to nic innego jak miłość, której ceną jest często zakwestionowanie, niejako „uśmiercenie” naszej natury. Ona po grzechu została zanurzona w egoizmie, stała się zamknięta na dawanie siebie, poświęcanie się dla drugiego. Dlatego autentyczną miłość przeżywamy jako krzyż. To jest właśnie krzyż Chrystusowy. On zawsze prowadzi do pełni życia. Jeśli z niego rezygnujemy, pozornie wydaje się nam, że zachowujemy swoje naturalne życie, ale w rzeczywistości pogrążamy się w śmierci, w egoizmie, w życiu jedynie dla siebie, w którym nie ma życia.
Pokochajmy krzyż Chrystusa – ofiarę miłości – w każdym wymiarze naszego życia; pragnijmy go, a wtedy doświadczymy radości i smaku życia Bożego, które nie jest z tego świata.