Poucza z miłością

Poniedziałek, III Tydzień Adwentu, rok II, Mt 21,23-27

 Oni zastanawiali się między sobą: Jeśli powiemy: z nieba, to nam zarzuci: Dlaczego więc nie uwierzyliście mu? A jeśli powiemy: od ludzi - boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka. Odpowiedzieli więc Jezusowi: Nie wiemy. On również im odpowiedział: Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię.


Bóg w swej ogromnej miłości oddał się cały człowiekowi. Pozwolił mu traktować siebie, jak równego sobie. Już sam fakt, że Bóg zezwala na takie traktowanie, jakie reprezentowali faryzeusze zadziwia i zastanawia. Jezusa spotyka stale od arcykapłanów, od uczonych w Piśmie, od faryzeuszy brak szacunku, ciągłe szukanie błędu w Jego myśleniu, kłamstwa w nauce, bluźnierstwa. Nieustannie ludzie ci starają się podejść Jezusa różnymi sposobami, obłudnymi pytaniami, by wykazać fałszywość tego, co mówi, by umniejszyć znaczenie tego, co czyni. Zastanawiające wręcz są te tak nachalne, mające charakter ataków pytania. Zauważmy, że w Ewangeliach ludzie ci głównie swoimi pytaniami, stwierdzeniami, pomówieniami obrażają Boga, wykazują wielką swoją pychę i zarozumiałość. Stale knują, co zrobić, jakie zadać pytanie, by wykazać Jezusowi, że się myli, że mówi nieprawdę, że bluźni. Obmyślają, jak Jezusa uwięzić, jak sprawić, by zamilkł. Jezus zaś wykazywał ogromną cierpliwość, wobec ich nachalnych, obłudnych pytań. Cierpliwość jest cechą miłości. Jezus przecież był Bogiem. Mógłby nie słuchać tych zakłamanych wypowiedzi, mógłby zupełnie nie rozmawiać z nimi. Mógłby ich zlekceważyć, ponieważ oni, nie wykazywali szacunku wobec Niego. Zauważmy, że
Jezus wielokrotnie był w takich sytuacjach i za każdym razem podejmował rozmowę z faryzeuszami i uczonymi. 

W tym również przejawiała się Jego miłość wobec nich, wobec ludzi, że rozmawiał ze wszystkimi. To trochę tak, jak w wychowaniu. Żeby dziecko nauczyło się kulturalnego zachowania, musi takiego zachowania doświadczyć od innych. Musi mieć przykład. W dodatku nauczyciel, rodzic, opiekun musi wykazać się ogromną cierpliwością wobec wybryków wychowanków, ponieważ gdyby zaczął odpowiadać im na ich poziomie, również bez kultury, gdyby zachowywał się wobec nich bez szacunku dla ich osoby, nie osiągnąłby zamierzonych celów, a wręcz odwrotnie, zachowanie dzieci pogorszyłoby się. 
   

Poza tym wychowywanie bez miłości, jest działaniem nie mogącym przynieść pozytywnych skutków. Brak miłości i tego wszystkiego, co wiąże się z miłością (szacunku, cierpliwości, przebaczenia, wyrozumiałości, miłosierdzia) staje się zwykłą tresurą, działaniem antywychowawczym, nie rozwijającym człowieka, a wpływającym wręcz źle na jego rozwój, skrzywiającym go. Nie oznacza to, że Jezus „daje sobie wejść na głowę”. Jezus z miłością poucza.