Pozbyć się pychy

Sobota, XXII Tydzień Zwykły, rok II, 1 Kor 4,6-15

A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas! Otóż tak! Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami. Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom; my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy. Aż do tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę, i utrudzeni pracą rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili. Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć - jako moje najdroższe dzieci. Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie.

 


Codziennym zadaniem dla każdego chrześcijanina powinna być ciągła walka z własną pychą. Trzeba uczyć się z pokorą spoglądać na otaczający świat, na wszystkie dary, które pochodzą przecież od Pana Boga, a nie jak mylnie często myślimy, że są naszą zasługą. To pozwala na nabranie odpowiedniego dystansu, szczególnie do trudnych, przepełnionych niejednokrotnie cierpieniem sytuacji. Ta pokora jest właśnie źródłem sił w chwilach słabości, złorzeczenia, prześladowania.

Niech każdy kolejny dzień będzie dla nas czasem coraz większego zawierzenia i poddawania się Bożemu działaniu. Wówczas wszystko, co po ludzku wydaje się niemożliwe, a jest zgodne z Jego wolą, staje się rzeczywistością…