Prawdziwy pokój...

Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca, i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał.

    Świat nie może nam dać prawdziwego pokoju. Rzeczywistość raczej generuje niepokoje i ciągle przeraża swoją niestabilnością. I nie chodzi tylko o konflikty na arenie międzynarodowej, lecz o powszednie niepokoje związane z życiem: lęk o zdrowie, lęk o dobra materialne, lęk o bliskich. Wszystko to narażone jest na utratę.
    Apostołowie również żyli w lęku, bo Jezus mówił o swoim odejściu, o śmierci. Nosili w sobie lęk przed utratą swojego Mistrza. I odszedł w tragiczny sposób. Lecz to odejście i ta strata była pozorna, bo gdy zmartwychwstał , wlał solidną nadzieję w ich życie, przywrócił radość.
    Wśród zmienności świata, przez wydarzenia paschalne, Jezus staje się Kimś niezachwianym. On zwyciężył świat. To On jest źródłem prawdziwego pokoju.

Fot. sxc.hu