Prosić o dar rozumu

Środa, Św. Karola Boremeusza, biskupa (4 listopada), rok II, Łk 14,25-33

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».

 

Relacja z Bogiem, choć opiera się na pełnej zaufania miłości, nie może być pozbawiona elementu racjonalnego. Otrzymaliśmy dar rozumu i tym rozumem powinniśmy się w życiu kierować. Jezus przywołuje dziś dwa przykłady: człowieka, który podejmuje się budowy wieży, i króla, który chce wyruszyć na bitwę. Obaj, zanim podejmą się zadań, które sobie wyznaczyli, powinni przeanalizować swoją sytuację i zbadać możliwości podjęcia się bądź zrezygnowania z nich.

Średniowieczny teolog i mistyk Rupert z Deutz uważał, że dar rozumu to „zdolność, która sprawia, że Boże słowa słyszy się od wewnątrz”. Ponieważ jest on darem Ducha Świętego, dlatego tak ważne jest, abyśmy w sytuacjach dla nas istotnych i decydujących modlili się o ten dar.