Przepraszam...

Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz? Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz.

Miłosierny Pan. Miłosierny...

Jest niedzielne popołudnie, zjadłam obiad. Nie mam ani siły, ani ochoty zrobić tylko dla siebie coś więcej niż dwie grzanki z oliwą, smaczne... ale jakoś tak nie niedzielnie. Obdzwoniłam dziś znajomych, nie zdażyłam zapytać czy wypiją herbatę, bo usłyszałam, że niedziela, że rodzinnie, że spacer z  mężem czy żoną, że wizyta teściów, że poprostu odpoczynek... nie chciałam obiadu wspólnego, chciałam wypić z kimś herbatę...

Tyle to smutku mi przyniosło, że nikt nawet nie zapytał czy może wpadnę?

Smutku, żalu i osądzenia... osądziłam ludzi. A przecież Jezus tak dziś wyraźnie pokazał, że zwyczajnie nie wolno! Osądzić, szufladkować, zamykać w schematach.

Tak mi wstyd...

Może to ja powinnam dziś zaprosić kogoś na obiad, na kakao, na gorącą czekoladę ...

Może to ja powinnam chcieć spędzić dzień z kimś, kto sam nie wie, jak nie w samotności spedzić niedzielę.

Przepraszam Was wszystkich, w których rzuciłam dziś kamieniem.

Fot. sxc.hu