Przyjąć Bożą miłość

Wtorek, XIX Tydzień Zwykły, rok II, Mt 18,1-5.10.12-14

Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje. Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych».

 

Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?

Dlaczego uczniowie zadali Jezusowi takie pytanie? Jak im to przyszło do głowy? Co prawda, patrząc na chronologię Ewangelii według św. Mateusza, nie słyszeli jeszcze: Kto się wywyższa, będzie poniżony (Mt 23, 12). Nie słyszeli również: Kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym (Mt 20, 27). Słyszeli już jednak całe Kazanie na Górze, które powinno dać im wiele do myślenia w kwestii równości, pokory, braterskich relacji i szacunku do każdego człowieka. Tym bardziej powinni ważyć słowa po nauce Jezusa o warunkach pójścia za Nim i naśladowania Go (por. Mk 8, 34-38). Dzisiaj wydaje się, że nic z tych podniosłych słów nie zapamiętali, że nic sobie nie wzięli do serca.

Jezus, wykorzystując ich pytanie, wyraz ukrytej rywalizacji i chęci dominacji, wzywa ich do otwartości, zaufania i zdania swego życia Bogu, tak jak dziecko ufa i powierza się rodzicom.

Wydaje się, że i dla nas, współczesnych uczniów Jezusa, jednym z większych wyzwań jest nie tyle życie według przykazań Bożych, ile dziecięca miłość Boga, przyjęcie miłości Bożej. W dobie wszechobecnej rywalizacji, rankingów popularności i znaczenia potrzebujemy odwagi i otwarcia się przed Bogiem i na Boga. Wydaje się, że powierzenie się Mu jako miłości staje się coraz większą łaską, o którą trzeba nam nieustannie prosić i zabiegać. Nie lękajmy się uznać zależności i ubóstwa przed Bogiem, który jest miłością. Ten, do którego mówimy "Ojcze nasz", nigdy nie poskąpi nam swojej łaski i potrzebnych darów, szczególnie w momentach pokus, zwątpienia czy zwyczajnego zagubienia.