Przyznać się

Piątek, XIV Tydzień Zwykły, rok II, Oz 14,2-10

Asyria nie może nas zbawić - nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić "nasz Boże" do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota. Uleczę ich niewierność i umiłuję ich z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola rozpuści korzenie. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu. I wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, i zboża uprawiać będą, winnice sadzić, których sława będzie tak wielka, jak wina libańskiego. Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i Ja nań spoglądam, Ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc. Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pańskie są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy.

Najtrudniej przyznać się do własnego błędu. To trochę tak, jakby powiedzieć, że coś mi nie wyszło. Podobnie jest z wiarą w Boga. Najtrudniej jest się nawrócić, czyli powiedzieć, że Bóg nie był najważniejszy. To jest najtrudniejsze, potem Bóg czyni już wszystko za nas (jeśli mu pozwolisz).

Dzisiaj rozpoczynamy z młodymi ludźmi wakacje i rekolekcje z niepełnosprawnymi. Najtrudniejsze dla tych, co ich nie spotykają na co dzień, to zobaczyć ich normalność, że są niesamowitymi ludźmi.

Czas wakacji, to zawsze czas odmiany, byleby Bóg był najważniejszy, a wszystko stanie się nowe i błogosławione.