Pytanie

Czwartek, Uroczystość św. Stanisława, biskupa i męczennika (8 maja), rok II, J 10,11-16

...a wilk je porywa i rozprasza; /najemnik ucieka/ dlatego, że jest najemnikiem i nie zależy mu na owcach. Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz.

Papież Benedykt XVI pisał:
   "Na starożytnym Wschodzie istniał zwyczaj, że królowie określali samych siebie jako pasterzy ludu. Był to wizerunek ich władzy, wizerunek cyniczny: traktowali oni narody jak owce, którymi pasterz może rozporządzać wedle swej woli. Tymczasem Pasterz wszystkich ludzi, Bóg żywy, sam stał się Barankiem, stanął po stronie owiec, po stronie pogardzanych i zabijanych. W ten właśnie sposób objawia się jako prawdziwy pasterz: «Ja jestem dobrym pasterzem (...). "Życie moje oddaję za owce" (J 10, 14-15). "

     Dziś zadaję sobie pytanie jako ksiądz:  czy kocham innych,  których Bog mi daje? Czy kocham ich bardziej niż opinie o sobie? Czy gotów byłbym poświęcić moje dobre imię, żeby uratowac kogoś, a żeby mnie przy tym zbrukano? Czy jestem po stronie owiec? Czy gotów jestem wziąć na siebie czyjś ciężar?
Boję się zadać to ostatnie i najważnieje pytanie:  czy mógłbym oddać życie, skoro pozostałe rzeczy oddać jest  tak trudno…?

Fot. JK