Radość
Czwartek, 5 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 15,9-11
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna.
Wszyscy szukają prawdziwej radości. Gdybym miał tabletki, które sprawiają, iż twoja radość będzie pełna – byłbym pewnie milionerem. Słodycze, papierosy, alkohol, narkotyki, gdzieś tam u źródła jest coś, co daje chwilową ulgę, namiastkę szczęścia i radości. Każdy to zna z własnego doświadczenia. Dlaczego tak się dzieje? Czyżby tak bolesna była rzeczywistość?
Wszyscy szukają prawdziwej radości, a tak wielu z nas regularnie zatrzymuje się na uczuciach lub jest zatrzymywanych przez emocje. Jesteśmy jak łupinka łodzi, miotanej falami zmienności. To, że emocje się w nas pojawiają i to, że doznajemy zmienności uczuć, wie każdy. Każdy, kto na chwilę zatrzymał się, zdjął słuchawki, wyłączył radio i spojrzał w swoje serce jak właściciel. Nie utożsamiał się ze swoimi emocjami, ale je obserwował.
Nie jestem radością. Nie jestem smutkiem. Doświadczam radości i smutku. No dobrze, wiem, że mam zmienną zawartość serca. Wiem, że mogę z jednych uczuć korzystać, a inne lepiej po prostu przeczekać. Czy mogę wpływać na to, co tam się znajduje? Jezus chce, aby Jego radość była we mnie. I chce dodatkowo, aby moja radość była pełna.
Jak chce tego dokonać? Oświadcza mi, że kocha mnie niezmiennie maksymalną miłością. I prosi, abym odpowiedział tym samym i wytrwał w tej miłości. I od razu definiuje miłość. Miłość, to jest trwanie w czynach i postawach, o które zostaliśmy poproszeni. Miłość to postawa. Miłość to deklaracja woli, potwierdzona zachowaniem i zajmowaniem codziennie swojej pozycji. Wtedy zacznie się stabilizować także zawartość naszych emocji i uczuć.
Chcesz mieć w sobie prawdziwą radość i chcesz mieć maksimum radości? Bez względu na to, co teraz czujesz, czyń to, o co Cię poprosił Jezus - tak rozumiem dzisiejszą Ewangelię. Panie Jezu, uwolnij mnie od moich emocji – naucz mnie roli właściciela mojego serca. Naucz mnie uczucia widzieć, a czyny czynić. Zmęczony jestem byciem tym, co czuję – chcę być, aby w końcu zacząć czuć to, kim jestem.
Wiesz Jezu, najbardziej przeraża mnie słowo wytrwajcie – ono oznacza robienie tego długo i ciągle tak samo – ucz mnie proszę tej wytrwałości. Amen.