Radykalna przemiana

Sobota, Święto św. Marka, ewangelisty (25 kwietnia), rok II, Mk 16,15-20

Jezus ukazawszy się Jedenastu powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

 

Powyższa perykopa stanowi zakończenie Ewangelii św. Marka. Trzeba powiedzieć – zakończenie nieco zaskakujące. W rozdziale 16 aż trzykrotnie wspomniana jest bowiem niewiara uczniów (ww. 11.13 i 14). Tymczasem spotkanie ze Zmartwychwstałym dokonuje radykalnej przemiany, która znajduje swój wyraz w postawie zawierzenia. Gdzie się ujawnia to zawierzenie? Kiedy słucham słów Jezusa skierowanych do uczniów, moja uwaga koncentruje się niejednokrotnie na znakach, które mają towarzyszyć przepowiadaniu. I myślę: trzeba mieć wiarę, by w imię Jezusa wyrzucać złe duchy, mówić nowymi językami, brać węże do rąk i ze spokojem pić „co” zatrutego, kłaść ręce na chorych i bez najmniejszego zdziwienia patrzeć, jak odzyskują zdrowie.

Ale to wszystko jest dopiero przed uczniami. Tymczasem, jak wspomniałem, ewangelista Marek już wspomina ich radykalną przemianę. W jaki sposób? Do tych zalęknionych i niepewnych „chłopców z Galilei”, którym jeszcze przed chwilą wyrzucał brak wiary, Jezus mówi: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”. Do garstki nieuczonych i być może zakompleksionych „chłopców z zapyziałej prowincji”, do straumatyzowanych wydarzeniami z nieodległej przeszłości, Jezus mówi: Idźcie – na cały świat, i głoście – każdemu...

A oni poszli i głosili... Jezus współdziałający z nimi i potwierdzający ich naukę sprawił resztę – ale to oni musieli pójść i głosić.