Razem czy osobno?

uciekam czy ratuję?

Rozpad rodziny zaczyna się znacznie wcześniej niż pierwsze wizyty na sali sądowej. Brak wystarczającej dbałości o relacje procentuje licznymi kryzysami małżeńskimi. Ucieczka od tego, co trudne, pogłębia i wyolbrzymia istniejące nieporozumienia. W kłótniach padają groźby dotyczące rozwodu, jednak nie jest to jeszcze czas podejmowania ostatecznej decyzji. Małżonkowie zaczynają żyć osobnym życiem, niczym współlokatorzy dzielący wspólną przestrzeń. Brak wystarczającej komunikacji między nimi pozbawia ich możliwej bliskości oraz czyni coraz bardziej niezrozumiałym sposób myślenia i odczuwania drugiej strony. Pojawia się też obwinianie współmałżonka za własne niespełnione ambicje. Dotychczasowe życie zostaje podsumowane – dużo w tym podsumowaniu ocen negatywnych. Małżonkowie są przekonani, że to druga osoba jest przyczyną zmarnowania przez nich najlepszych lat i gdyby nie ona, ich życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Rozczarowanie sobą zostaje przerzucone na rozczarowanie relacją. Winą za własne trudne emocje zostaje obarczony współmałżonek.

Każde rozstanie jest inne, podobnie jak każdy związek i relacja. Czasami rozwód jest konsekwencją ucieczki z domu pełnego przemocy, innym razem to rezultat kryzysu wieku średniego, zdrady czy po prostu niedojrzałości małżonków. Jakże często w przypadku rozwodu można zadać pytania: Od kogo tak naprawdę chcą uwolnić się rozwodzący się ludzie? Czy rzeczywiście chodzi o opuszczenie tej drugiej osoby? Czy może jednak rozwód jest ucieczką przed samym sobą, podejmowaną, gdy trwanie w relacji zaczyna zbyt dużo kosztować? Przecięcie wszystkich więzów łączących nas z byłym małżonkiem okazuje się niemożliwe, gdy mamy wspólne dzieci. Emocjonalne, duchowe, często także materialne koszty rozwodu są bolesne dla każdej ze stron. Czy da się obronić przed nimi najmłodszych?

 

moje, nasze dzieci

Nie ma rozwodów łatwych, miłych i przyjemnych. Tylko w filmach są one nowym ekscytującym początkiem. W rzeczywistości codzienność po opuszczeniu sali sądowej często rozczarowuje. Rozwód niesie ze sobą żałobę za tym, co utracone. To, w jaki sposób rozpad rodziny dotknie dzieci, zależy w dużej mierze od tego, jak wyglądała relacja rodziców przed decyzją o rozejściu się, jak przebiegał sam proces rozwodzenia się oraz jak funkcjonują rodzice po rozstaniu. Proces rozstawania się nie kończy się wraz z orzeczeniem sądu, często konflikt między byłymi małżonkami rozgrywa się nadal. Można całymi latami trwać w żalu i bólu do współmałżonka. Ten żal i ból często okazuje się toksyczny dla całej rodziny. Rodzice poszukujący nowych siebie nie są w stanie w odpowiedni sposób zająć się dziećmi, są bowiem zbyt zajęci własnymi przeżyciami i niezaspokojonymi pragnieniami.

Dzieci z rozbitych rodzin są narażone na dużą ilość sytuacji stresowych wynikających ze słabej współpracy między rodzicami. Ich życie jest podzielone na poszczególne dni tygodnia, z których jedne spędzają u mamy, a inne u taty. To tak jakby nagle żyły w dwóch światach. Zdarza się, że dzieci są przekonane o tym, iż to z ich powodu tata odszedł od mamy. Kwestionują też miłość rodzica do nich samych: „Gdyby mnie naprawdę kochał, nie odszedłby od nas”. Nawet gdy potrafią już obiektywnie ocenić powody rozwodu rodziców, traktują go w kategoriach porażki. Z poczuciem takiej porażki wchodzą we własną dorosłość.

 

lekcja życia

Rozwód jest bolesną lekcją. Uczy, że w życiu nic nie jest pewne, dane raz na zawsze; że nawet na najbliższych nie można do końca polegać. Burzy poczucie bezpieczeństwa. Sprawia, że młody człowiek wychodzi z domu osłabiony, poraniony oraz niepewny własnej zdolności do stworzenia stałego związku. Konsekwencje rozwodu dzielą się na te bezpośrednie, widoczne od razu i te odroczone w czasie, ujawniające się w dorosłym życiu. Dziecko w sytuacji rozwodu rodziców kumuluje w sobie mnóstwo trudnych emocji, z którymi nie jest w stanie samo sobie poradzić. Odczuwa przejmującą samotność, często czuje się wykorzystywane przez walczących ze sobą opiekunów, którzy poszukują w nim orędownika. Uczy się, jak unikać rozwiązywania konfliktów, obwiniać drugą stronę, ranić i przyjmować zranienia. Z tymi wszystkimi nieprzepracowanymi emocjami i wyuczonymi schematami zachowań wychodzi z domu i odczuwa przeogromny strach przed założeniem własnej rodziny i posiadaniem dzieci. Gdy matka burzy w córce obraz dobrego taty, to jednocześnie skazuje ją na trudności w relacjach damsko-męskich. Odtąd będzie ona podświadomie oczekiwać od mężczyzny zranienia. Chłopiec widzący ojca, który nie szanuje matki, może mieć trudność ze zdecydowaniem się na stały związek, bowiem każda napotkana kobieta nie będzie mu się wydawała wystarczająco dobra dla niego.

Młodzi z rozbitych rodzin noszą w sobie poczucie klęski i bardzo nie chcą powielić zachowań swoich rodziców. Niestety to te zachowania są im najbardziej znane i w sytuacji kryzysowej najłatwiej jest im z nich skorzystać. By nie wpaść w schemat ucieczki, muszą świadomie uczyć się, jak konsekwentnie budować najważniejsze życiowe relacje, a w razie potrzeby skutecznie o nie walczyć.

Aneta Pisarczyk
Dąbrowa Górnicza

fot. shutterstock.com

W najnowszym numerze "Czasu Serca"
znajdziesz również informacje o kto może starać się
o stwierdzenie nieważności małżeństwa!

 

Najnowszy numer "Czasu Serca" zamówisz w księgarni DEHON
lub kupisz we wszystkich księgarniach sieci EMPIK.
 
E-wydanie na eGazety.pl