Ręce wzniesione ku Bogu

Wtorek, 4 Niedziela Wielkanocna, rok I, J 10,22-30

Rzekł do nich Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.

 

„Ja znam je…” – piękne słowa, które wypowiada Jezus wobec swoich uczniów i wyznawców. To poznanie można przyrównać do matki i niemowlęcia. Matka doskonale zna swoje dziecko. Kiedy tylko zapłacze, to wie że trzeba je nakarmić albo przewinąć. Kiedyś zapytałem młodą mamę, jak rozpoznaje, co chce jej dziecko w danym momencie – odpowiedziała, że to po prostu widać i słychać. Dla mnie wszystkie głosy i gesty, jakie wydaje dziecko, zgoła są identyczne, ale nie dla matki. Ona wie i potrafi bezbłędnie odczytywać gesty swojego dziecka.  

Jezus w rozmowie z faryzeuszami zapewnia że również zna swoje owce (dzieci): „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne…”. Jak dziecko rozpoznaje głos matki, tak dzieci Boga rozpoznają Jego głos. Rozpoznają i idą za Nim. Bóg dał się człowiekowi poznać jako kochający Ojciec. Nie potrzeba więcej dowodów miłości Boga do człowieka. Teraz potrzebna jest odpowiedź wezwanego. Czy tak jak owe owce rozpoznają głos swego Pasterza i idą za Nim?

Tym, którzy rozpoznają Jego głos, obiecuje, że posiądą „życie wieczne”. Będą cieszyć się nieustanną obecnością Boga bez końca. Dla nich śmierć rozpocznie nowe życie. Życie wielu świętych i błogosławionych potwierdza obietnicę Jezusa Chrystusa zapewniającą o zbawieniu. 

Warto przywołać niezwykły heroizm wiary św. Andrzeja Boboli (1591-1657). Rozpoznał głos Dobrego Pasterza i poszedł za Nim. Jako jezuita głosił Dobrą Nowinę tym, którzy Boga nie znali. Zapał ewangelizacyjny spowodował nienawiść do jego osoby. „16 maja 1657 r. 66-letni zakonnik został pojmany przez Kozaków tuż za Peredyłem. Rozpoczęło się zaraz „nawracanie” Boboli. Przywiązano go do płotu, skatowano nahajkami i pięściami, przy czym postradał kilka zębów. Potem dwóch podpitych mołojców przytroczyło jezuitę za ręce do siodeł i powlekło do Janowa. Kiedy tracąc siły, raz po raz upadał, siekli mu plecy biczami i kłuli spisami albo szablami.

Wpół nagi, z kilkoma głębokimi ranami i licznymi pręgami od chłosty oddany został w ręce kozackich „oficerów”, którzy nakazali dalsze tortury... Wepchnięto tam Bobolę i rzucono na stół rzeźnicki. Wpierw ściskano głowę oplotem z moczonych dębowych gałęzi, potem - namawiając do wyparcia się katolicyzmu i przejścia na prawosławie - przypiekano ciało ogniem. 

Niezłomność ojca Andrzeja wzywającego świętych imion boskich doprowadzała oprawców do coraz większego okrucieństwa. Wbijali ofierze drzazgi pod paznokcie, kaleczyli nożami - w najboleśniejszy sposób nogi, ręce i głowę, zdzierali skórę na piersiach, obcięli dwa palce.

W odpowiedzi na szyderstwa i bluźnierstwa pijanych katów Bobola wzywał ich do opamiętania, lecz oni - rozdrażnieni stałością jezuity w wierze - bynajmniej nie zaprzestawali kaźni… Po dwóch godzinach odwiązali go i dobili cięciami szabli w szyję” (por. Z. Gach, Poczet kanonizowanych świętych polskich, Gdańsk 1997, s. 181).

Heroizm życia, wiary, męczeństwa św. Andrzeja Boboli jest potwierdzeniem słów: „… nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. Jeżeli człowiek złapie się ręki Boga, to On na pewno będzie z nim. Ale człowiek ma dwie ręce. Może i jedną ręką chciałby trzymać się Boga, ale często drugą ręką trzyma się świata.

Trzeba obie ręce wznieść ku Bogu! Sztuka wczesnochrześcijańska przedstawiała postać osoby modlącej się na stojąco, ze wzniesionymi rękami (tzw. orantka). Takie przedstawienie postaci symbolizowało zbawienie duszy. 

Rzeczywiście, jeżeli człowiek rozpoznał głos swego Zbawiciela, to chce iść za Nim. Wszystko inne pozostaje nicością wobec Niego. Ręce takiego człowieka wzniesione są wysoko, ku górze, bo tam jest prawdziwe szczęście.

 

W każdy wtorek o 13:00 audycja >>Historia i Wiara<< w Radio Profeto. Zapraszamy!