Rekolekcje wędrowne, Gliczarów 2014 (foto)

Rekolekcje w środku lata?

   Od kilkunastu lat na rekolekcje wędrowne do Gliczarowa Górnego koło Bukowiny Tatrzańskiej przyjeżdża młodzież, która ukończyła 14 lat. Grupa liczy zwykle koło 50-ciu osób. Oczywiście, że osoby co roku się zmieniają, ale spora grupka przyjeżdża z roku na rok, przyciągając ze sobą także rówieśników. I to jest najlepsza reklama.

    Na rekolekcjach w Gliczarowie byłam już kilka razy i choć nie do końca przyjeżdżam tu, by pogłębić swoją relację z Bogiem, to zawsze coś wartościowego z nich wynoszę. Bardzo pomagają mi spotkania w grupach, gdzie uczę się tolerancji dla opinii i poglądów innych. (Agnieszka z Lędzin)

Chodzimy z mapą po Tatrach

     Na czym polega fenomen tych rekolekcji? Owszem, jakimś magnesem jest zapowiedź wędrowania po najpiękniejszych szlakach tatrzańskich. I to nie jest obietnica na wyrost, bo w ciągu 9 pełnych dni rekolekcyjnych zwykle udaje się zorganizować koło 5 wypraw w Tatry. Dla osób, które po raz pierwszy przyjeżdżają w góry, jest to okazja, aby przejść najważniejszymi szlakami Tatr, które z lekcji geografii znają jedynie z wodzenia palcem po mapie. U nas też wisi mapa, ale szlaki, o których sobie opowiadamy, stają się nam bardzo realne i bliskie, bo po nich wędrujemy następnego dnia. Podczas rekolekcji w 2014 roku przeszliśmy na przykład Doliną Roztoki do Doliny Pięciu Stawów Polskich, a stamtąd do Morskiego Oka przez Świstówkę albo Szpiglasową Przełęcz. Inne wyprawy prowadziły przez Czerwone Wierchy albo na Wołowiec, Grześ czy Trzydniowiański Wierch w Tatrach Zachodnich. Z powodu niepogody nie udała się wyprawa na Kasprowy. Była to lekcja respektu wobec gór. Ale za to nową atrakcją było wędrowanie do kaplicy na Turbaczu w paśmie Gorców, gdzie od tego roku kapelanem jest ks. Kazimierz Dadej SCJ.

    Rekolekcje w Gliczarowie to wspaniały pomysł na wakacje, odpoczynek, ale także na polepszenie relacji z Bogiem. Wspaniała atmosfera, spotkania i modlitwy wpływają na mój rozwój duchowy, a piesze wycieczki i wędrówki po górach na rozwój fizyczny. Po raz pierwszy uczestniczę w tych rekolekcjach i szczególnie polecam je młodzieży, która szuka odpowiedniej drogi w życiu i aktywnego odpoczynku na wakacjach. (Weronika z Bielawy)

Szkoła charakteru

    Nasze wędrowanie ma zróżnicowane stopnie trudności, zwykle jest kilka propozycji szlaków. Każdy wybiera sobie szlak według własnych sił i kondycji. Prawdą jest, że pierwsze poważniejsze spotkanie z górami może być troszkę bolesne, bo trzeba wędrować 6-8 godzin. Nie ma taksówek, ani innych ulgowych rozwiązań. Ile się weszło w górę, tyle trzeba zejść w dół. Zdarzyło się, że jeden z młodszych uczestników w trakcie pierwszej wyprawy stwierdził, że nienawidzi gór, bo ciężko mu było iść dłuższy czas pod górę. Tak było na początku. Jednak przed wyjazdem z rekolekcji zapewniał, że za rok znów tu wróci, bo było super! I to jest jeden z sukcesów tych rekolekcji: młodzież kształtuje swój charakter poprzez wysiłek fizyczny, zmaganie ze swoimi słabościami. Gdy zdobywa pierwsze szczyty, nabiera ochoty i motywacji, by pokonać następne.

   Jadąc do Gliczarowa, liczyłem w znacznym stopniu na czas wyciszenia, rekolekcji, przemyślenia niektórych spraw, ale chciałem też spotkać i przeżyć super czas z ludźmi tak, jak rok temu, pośmiać się i wybawić. Dodatkowo uwielbiam góry i bardzo lubię aktywnie spędzać czas. (Przemek z Piaseczna)

Wyjeżdżają z płaczem

    W kazaniu na początku rekolekcji mówię młodzieży, że teraz są grupą obcych sobie ludzi, którzy przyjechali z różnych stron Polski, a czasem nawet z zagranicy. Ale jestem przekonany, że po 10 dniach, gdy będą stąd wyjeżdżać, nie obejdzie się bez płaczu. I to się zawsze sprawdza. Dlaczego? Na rekolekcjach młodzi ludzie doświadczają radości z bycia razem, bezpośredniego kontaktu, uczą się nawiązywania relacji bez używania telefonów, komputerów, czy innych narzędzi elektronicznych. Tutaj razem wędrują, razem się bawią, wspólnie się modlą, dyskutują, śpią we wspólnych salach, przygotowują posiłki, zmywają, sprzątają. Często pierwszy raz odkrywają, że więcej szczęścia i radości daje przebywanie we wspólnocie, niż ucieczka w wirtualny świat.

   Początkowo rekolekcje te wydawały mi się kolejną wakacyjną propozycją na spędzenie jednego tygodnia w górach i z takimi oczekiwaniami przyjechałam do Gliczarowa Górnego. Na rekolekcjach sercańskich jestem pierwszy raz i nie miałam żadnych oczekiwań, kiedy się one rozpoczynały. Chciałam dobrze spędzić czas, poznać nowych, ciekawych ludzi i poprawić swoją relację z Bogiem. Teraz, po niecałym tygodniu rekolekcji, jestem pewna, że czas spędzony w Gliczarowie wniósł i jeszcze wniesie w moje życie wiele nowych doświadczeń i pozwolił mi lepiej poznać siebie i Boga. Poznałam wielu cudownych, otwartych ludzi i mam nadzieję, że za rok spotkamy się w podobnym gronie na rekolekcjach sercańskich. (Marta z Malborka)

Co to ma wspólnego z rekolekcjami?

    Ktoś stwierdził, że te wyjazdy nie mają wiele wspólnego z rekolekcjami, bo więcej tam turystyki niż modlitwy. Jeśli jednak porównać te nasze tatrzańskie rekolekcje chociażby z takimi szkolnymi, gdzie młodzież przychodzi na godzinkę do kościoła, a potem ma wolne, to nasze „wędrowne” z pewnością mają o wiele większy wpływ na młodego człowieka. Któryś z uczestników stwierdził, że za cały rok tyle się nie nachodził do kościoła, co przez te 11 dni rekolekcji. Tak, codziennie jest Eucharystia, rano śpiewana skrócona jutrznia, dyskusyjne spotkania w grupach na tematy religijne, młodzieżowe. Jedna z uczestniczek przyznała, że dlatego lubi jeździć do Gliczarowa, bo tu ma możliwość porozmawiania z rówieśnikami na poważne tematy, które w jej klasie nikogo nie interesują. Jest też przygotowanie do spowiedzi i czas na spokojne przeżycie tego sakramentu. Poza tym bywa adoracja eucharystyczna i zawsze jakaś forma wspólnej modlitwy na zakończenie dnia. Modlitwie często towarzyszy śpiew. Wiadomo, że młodzież w wieku dorastania nie bardzo lubi śpiewać. W Gliczarowie i pod tym względem młodzież nie zachowuje się „normalnie”, bo tutaj młodzi śpiewają z wyjątkowym entuzjazmem. A to jest jeden ze sprawdzianów „temperatury” rekolekcyjnej.

    Dla mnie ten czas rekolekcji, to nie tylko poznanie nowych osób czy ciekawe wyprawy w góry, ale także czas pojednania się z Bogiem. Ten obóz jest dobrym miejscem do wypoczynku. Panuje tu dobra atmosfera, są mili animatorzy. (Szymon z Brusieka)

    Kontakt z Bogiem i czas odnowy ciała i duszy. Poznanie swoich sił. (Paweł za Skrzynic)

Obieranie ziemniaków

   Zabawne są chwile, gdy rodzice odbierają młodzież na zakończenie rekolekcji. Często słyszymy wtedy od nich, że ich dzieci pierwszy raz na rekolekcjach obierały ziemniaki, sprzątały toalety, zmywały naczynia czy nakrywały do stołu. I są nam wdzięczni, bo jakoś w domu ciężko jest zmobilizować młodzież do takich prozaicznych czynności, a tu bez większego trudu przechodzą szkołę życia. Jeszcze jeden atut rekolekcji.

    Do Gliczarowa przyjechałam ze względu na klimat, który tutaj jest. Podoba mi się to, że wszyscy wspólnie spędzamy czas – modlimy się, bawimy i tańczymy. Bardzo lubię poranną modlitwę, ponieważ w domu nie mam możliwości modlić się w gronie tylu osób. Poza tym wspólne posiłki też są czymś bardzo fajnym. No i oczywiście, żeby spędzić czas z przyjaciółmi i zobaczyć niesamowite górskie widoki. (Wiktoria z Gdyni)

Chce mi się!

    Do Gliczarowa przyjeżdża fajna młodzież. Trzeba przyznać, że większość dobrze wie, po co przyjechała. Są to młodzi ludzie pełni entuzjazmu, którzy chcą coś z siebie dać, wysilić się, aby zdobyć kolejne szczyty, ale też poznać nowych ludzi, wspólnie spędzić kawałek wakacji. Większość żałuje przy wyjeździe, że ten czas tak prędko minął i, o dziwo, nie bardzo chcą wyjeżdżać. A to dla nas najlepsze potwierdzenie, jak bardzo takie rekolekcje są młodzieży potrzebne. Myślę, że potwierdzeniem naszych odczuć jako organizatorów, są świadectwa samej młodzieży z rekolekcji wędrownych z 2014 roku. Mam nadzieję, że znów się spotkamy, by razem wędrować, uczyć się przyjaźni i chwalić Pana Boga razem z pięknymi tatrzańskimi górami i jeziorami.

Redakcja profeto.pl dziękuje ks. Dariuszowi Salamonowi SCJ oraz ks. Franciszkowi Wielgutowi SCJ za relację.

Fot. ks. Dariusz Salamon SCJ