Rok modlitwy przedłużeniem roku wiary

1. Bogu dzięki za Rok Wiary
        W naszych parafiach, a także w aulach uniwersyteckich miały miejsce różnego rodzaju „akcje” ewangelizacyjne, sesje naukowe, wykłady, spotkania, dyskusje a także rekolekcje i modlitwy. Postawiono w czasie ich trwania wiele pytań dotyczących wiary. Te wszystkie spotkania stały się inspiracją do podejmowania dzieła Nowej Ewangelizacji.
          Gdy Rok Wiary został uroczyście zamknięty przez papieża Franciszka, warto sobie postawić pytanie: co dalej? Co mamy teraz czynić po jego zakończeniu? Jaki program powinniśmy teraz realizować? Ten zakończony Rok Wiary przekonał nas bardzo dobitnie, jak niezbędna jest silna wiara, aby realizować powołanie chrześcijańskie i być solą ziemi w dzisiejszym świecie. Potrzebę mocnej wiary w swoim życiu widzieli przede wszystkim sami Apostołowie. Wiedzieli, że bez silnej wiary nie potrafią zrealizować swojego apostolskiego posłannictwa. Dlatego prosili swego Mistrza Jezusa Chrystusa o przymnożenie im wiary: „Panie, przymnóż nam wiary”(Łk 17,5). Zrozumieli oni dobrze, przebywając z Panem Jezusem w „swojej szkole wiary”, czego można dokonać, mając wiarę podobną do „ziarnka gorczycy” (por. Łk 17,6).

2. Dwa filary życia duchowego
         Św. Augustyn mówił: „Lex orandi – lex credendi”. Te jego słowa znaczą: „jak się człowiek modli, tak i wierzy”. Ta prawda tak bardzo jasno wyrażona przez tego wielkiego doktora Kościoła ciągle jest aktualna. Doświadczenie osobiste każdego z nas jak i obserwacja naszych parafii, pokazuje, że to twierdzenie jest ciągle prawdziwe. Ten człowiek, który się modli, jest także człowiekiem głębokiej wiary. Istota wiary polega na przeżywaniu doświadczenia Boga. Na modlitwie bowiem doświadcza się bliskości Boga i tego, „jak dobry jest Pan”. Wiara jest przylgnięciem do prawdy, jaką Bóg objawił za pośrednictwem Jezusa Chrystusa. Modlitwa natomiast jest osobistym spotkaniem z Jezusem Chrystusem. A to przecież jest sednem wiary, jak przypomniał to papież Benedykt XVI w adhortacji: „Podwoje wiary”. W encyklice DEUS CARITAS EST uczy, że w Jezusie Chrystusie Bóg objawił swoje ludzkie oblicze. Stał się bliski każdego człowieka i niejako dotykalnym. W Nim możemy doświadczyć tajemnicy miłości Boga, aby świadczyć ją innym. I to osobiste doświadczenie jest niezmiernie ważne w życiu każdego chrześcijanina. Tylko ludzie przeżywający głęboką więź z Chrystusem, mogą głęboko przeżywać swoją wiarę, która będzie w ich życiu działać przez miłość (por. Ga 5,6).

        Objawi się ona różnymi zaangażowaniami w życie wspólnoty parafialnej, tak w apostolstwie jak i w działalności społeczno-charytatywnej.  W parafiach, gdzie ludzie mało się modlą, tam także mało ich uczestniczy w niedzielnej Eucharystii czy w różnych wspólnotach działających przy parafii. Zauważa się tam brak zaangażowania nawet w śpiewie w czasie liturgii. Często są oni tylko „obserwatorami” życia parafialnego, a niego współuczestnikami czy „twórcami”. Jakże prawdziwe są słowa ks. biskupa E. Dajczaka: „Kryzys w Kościele to dziś przede wszystkim kryzys modlitwy”. W okresie posoborowym wielki kryzys przeżywał Kościół w Holandii. W czasie tzw. Synodu Holenderskiego bardzo dużo było tam dyskusji o reformie Kościoła i zaangażowaniu społecznym.  Natomiast zapomniano tam o modlitwie. Papież Paweł VI mianował w 1970 roku biskupem Rotterdamu ks. A. Simonis, który za cel swojej pracy postanowił „uczynić z Kościoła rozgadanego i rozdyskutowanego Kościół modlitwy. Kościół bowiem jest sobą wtedy, gdy jest Kościołem modlącym się”. Przed zbytnią aktywnością przestrzegał często kardynał J. Ratzinger. „Tyle jest dziś aktywności w Kościele. Tyle zakłopotania, które prowadzi ludzi w Kościele do granic wytrzymałości, a często i poza nie. Natomiast mało jest cichej cierpliwości, czekania i medytacji Słowa Bożego, trwania w obliczu Słowa, a przecież w nim nasze siły się wzmacniają i nasze działania stają się owocne. Na pewno Pan potrzebuje naszej pracowitości, aktywności i naszego oddania. Lecz my potrzebujemy Jego obecności. Musimy uczyć się od nowa ciszy i modlitewnego wytchnienia w naszym działaniu, uczyć się pokory trwania w oczekiwaniu przed obliczem Słowa, i adoracji przed Najświętszym Sakramentem”.

         Na początku XXI wieku bł. Jan Paweł II ogłosił List Apostolski NOVO MILLENIO INNEUNTE, w którym jest zawarty program pracy Kościoła. Pisze w nim: „A czyż nie jest to , że mimo rozległych procesów laicyzacji obserwujemy dziś w świecie powszechną potrzebę duchowości, która w znacznej mierze ujawnia się właśnie jako głód modlitwy? (…). Nasze chrześcijańskie wspólnoty winny zatem stawać się prawdziwymi szkołami modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć aż po prawdziwe serca. Ma to zatem być modlitwa głęboka, która jednak nie przeszkadza uczestniczyć w sprawach doczesnych, jako że otwierając serce na miłość Bożą, otwiera je także na miłość do braci i daje nam zdolność kształtowania historii wedle zamysłu Bożego” (NMI 33). Warto przytoczyć tu dwie wypowiedzi Ojców Kościoła na temat modlitwy. Św. Klemens Aleksandryjski uczył: „Człowiek duchowy spotyka się z Bogiem jak z najlepszym przyjacielem, serce z sercem”. Natomiast św. Jan Chryzostom napisał: „Modlitwa czy dialog z Bogiem jest najwyższym dobrem. Jest ona w rzeczywistości wewnętrzną wspólnotą z Bogiem”.

         W tym dokumencie zachęca bł. Jan Paweł II do pogłębienia ducha modlitwy w życiu osobistym, rodzinnym, zakonnym czy parafialnym. „Trzeba zatem, aby wychowanie do modlitwy stało się w pewien sposób kluczowym elementem wszelkich programów duszpasterskich (…). Jest bardzo wskazane, aby nie tylko we wspólnotach zakonnych, ale także w społecznościach parafialnych bardziej starano się tworzyć klimat przeniknięty modlitwą. Trzeba również korzystać z należytą roztropnością z form ludowych, ale nade wszystko wychowywać do udziału w liturgii” (NMI 34). Tą pomocą w pogłębianiu modlitwy w życiu chrześcijańskim jest liturgia, zwłaszcza udział w liturgii eucharystycznej oraz w Jutrzni i Nieszporach. I to dzieje się w wielu parafiach. Należy także korzystać ze wszystkich tradycyjnych praktyk religijnych, w które bogata jest nasza polska pobożność. Do nich należą: Różaniec, Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale, Godzina Święta, nabożeństwa majowe, czerwcowe i październikowe. Jest tu cała gama nabożeństw paraliturgicznych, którym wierny był w swojej osobistej pobożności bł. Jan Paweł II, jak to zaświadczył jego osobisty sekretarz kardynał Stanisław Dziwisz. Sobór Watykański II nie zniósł tych nabożeństw pobożności ludowej, ale zalecił je jako ubogacenie życia duchowego. „Zaleca się usilnie nabożeństwa ludu chrześcijańskiego, zgodne z przepisami i zasadami Kościoła, zwłaszcza te, które się odbywają z woli Stolicy Apostolskiej. Szczególnym uznaniem cieszą się także nabożeństwa partykularnych Kościołów, odprawiane z polecenia biskupów, stosownie do zwyczajów lub ksiąg prawnie zatwierdzonych” (KL 13). Niekiedy źle pojęta odnowa liturgiczna doprowadziła do likwidacji wszelkich nabożeństw paraliturgicznych na korzyść Mszy świętej. Należy szukać dzisiaj nowych sposobów pogłębienia modlitwy. Wielką pomocą w jej realizacji będzie przynależność do różnych wspólnot modlitewnych, których powstaje coraz więcej. Również Liturgia Godzin, adoracja Najświętszego Sakramentu, życie Słowem Bożym pomaga w kształtowaniu ducha modlitwy. W życiu chrześcijańskim, podobnie jak potrzebna jest wiara, tak samo potrzebna jest modlitwa. Zdawali sobie z tego sprawę uczniowie Pana Jezusa i dlatego prosili Go: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1). Podobnie i my prosimy naszego Pana: „naucz nas modlić się”.

3. Co zatem należy nam czynić?
         Zdajemy sobie sprawę, że tylko wtedy potrafimy autentycznie żyć wiarą, gdy będziemy się modlić. Co należy więc czynić, aby pogłębić ducha modlitwy, a przez to żyć prawdziwie wiarą? Może zaproponować naszym wspólnotom parafialnym czy zakonnym ROK MODLITWY jako przedłużenie Roku Wiary? A może zaapelować do papieża Franciszka, aby ogłosił Rok Modlitwy dla całego Kościoła? Pytanie o kontynuację Roku Wiary poprzez zwrócenie uwagi na modlitwę i duchowość, oraz podkreślanie prymatu kontemplacji nad działaniem, powinny być najważniejszym zadaniem każdego chrześcijanina. Troska o rozwój życia duchowego i pogłębienie modlitwy będzie pomocą w tym, aby być w dzisiejszym świecie świadkami miłości i budować w nim cywilizację miłości. Każdy uczeń Chrystusa pamięta o obowiązku zaangażowania się w budowę lepszego świata. „Nauka chrześcijańska nie odwraca człowieka od budowania świata i nie zniechęca go do zaniedbywania dobra bliźnich, lecz raczej silniej wiąże go z obowiązkiem wypełniania tych rzeczy” (KDK 34). „Sposobem na to - uczył bł. Jan Paweł II – by stawić czoło nie tylko doraźnym trudnym sytuacjom, lecz także, dzień po dniu, trudom oraz problemom osobistym i społecznym, jest pełna wiary modlitwa. Kto się modli, nie traci ducha nawet w obliczu największych trudności, ponieważ czuje, że Bóg jest przy nim, i w Jego ojcowskich ramionach znajduje schronienie, pogodę i pokój ducha”.

        Nawet jeśli oficjalnie papież Franciszek takiego czasu modlitwy nie ogłosi, to winniśmy czuć się odpowiedzialni za stan naszej wiary, naszej bliskości z Bogiem, którego poznaliśmy poprzez łaskę wiary i uświadomiliśmy sobie, że najważniejsza jest jednak moja osobista odpowiedź, w jaki sposób będę starał się kontynuować Rok Wiary w moim osobistym życiu. Pamiętając o nauce św. Augustyna: „jak się modli, tak się wierzy”, należy podkreślać w życiu chrześcijańskim prymat modlitwy nad działaniem i różnymi akcjami.  Ta nauka wielkiego doktora Kościoła została potwierdzona przez największego teologa XX wieku Hansa Urs von Balthasara. „Modlitwa, zarówno wspólnotowa jak i osobista, ma pierwszeństwo przed wszelką aktywnością; bynajmniej nie jako przede wszystkim psychologiczne źródło siły („iść napełnić zbiorniki” – powiadają współcześni), lecz jako należny miłości akt adorującego uwielbienia, gdzie dokonuje się najpierw próba bezinteresowności, będącej z kolei odpowiedzią i dowodem zrozumienia Bożego zamysłu miłości wobec ludzi. Tragiczną i śmieszną zarazem jest sytuacja, kiedy dzisiejsi chrześcijanie pragną usunąć to elementarne uporządkowanie – o którym świadczy cały Stary i Nowy testament, życie Jezusa, jak i teologie Pawła oraz Jana – na rzecz samego tylko spotkania Chrystusa w bliźnim, albo wręcz w czysto doczesnej pracy, technicznej zapobiegliwości. Oni nie potrafią już rozróżnić pomiędzy zadaniem w świecie i chrześcijańskim posłannictwem w nim zawartym. Kto jednak nie zna Bożego oblicza z kontemplacji, nie rozpozna go w akcji nawet wówczas, kiedy ono będzie świecić ku niemu z oblicza poniżonych i wzgardzonych”.

         Po zakończeniu Roku Wiary należy chyba jeszcze mocniej zwrócić uwagę na modlitwę osobistą i wspólnotową w życiu każdego chrześcijanina. Bo tak się wierzy, jak się modli.

Fot. sxc.hu