Schematy, które nie pozwalają uwierzyć

Środa, IV Tydzień Zwykły, rok I, Mk 6,1-6

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

 

Trudno było uwierzyć mieszkańcom Nazaretu, że Jezus, syn Maryi, którego większość ludzi znała jeszcze z lat dzieciństwa, może być oczekiwanym Mesjaszem. Nie pomogło to, że przemawiał z mocą, ani to, że czynił cuda. Ich myślenie opierało się na schemacie, który sami sobie ułożyli. Mesjasz miał przyjść do nich w zupełnie inny sposób i niemożliwe jest, aby pochodził z ich ubogiego i niewielkiego miasteczka z rodziny rzemieślniczej. Jezus dziwił się ich niedowiarstwu i nie był w stanie uczynić wśród nich wielu cudów, które być może uczyniłby, gdyby mieli wiarę.

Myślenie według pewnych z góry ustalonych schematów może zablokować nas na Boga. Dziś w przestrzeni publicznej w Polsce coraz bardziej lansuje się modele życia odbiegające od tego, jaki proponuje Kościół. Podważa się autorytety, które do niedawna były dla wielu punktem odniesienia, jak np. Jana Pawła II. Może warto, abyśmy postawili sobie pytanie: czy nie ulegamy zbyt pochopnie takim – często narzucanym nam – sposobom myślenia? Bo niestety mogą one nas odciągnąć od Boga. I gdy Jezus pojawi się obok nas, nie uwierzymy, że to On.