Sens Kościoła

Środa, Św. Floriana, męczennika (4 maja), rok II, Dz 8,1b-8

Po śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Szczepana zaś pochowali ludzie pobożni z wielkim żalem. A Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów, porywał mężczyzn i kobiety i wtrącał do więzienia. Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo. Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka zaś radość zapanowała w tym mieście.

 

Po śmierci Szczepana wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy (…) ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo.

Taki jest opis pierwszego Kościoła – na początku po zmartwychwstaniu Kościół niewierzących Apostołów, a zaraz potem prześladowanych za wyznawaną odważnie wiarę. Kościół, który jako swoich uczniów ma ludzi, którzy trochę wcześniej byli jego prześladowcami, jak chociażby Szaweł. Ten opis może z przyzwyczajenia czyta się gładko, ale w tym Kościele ciągle są jakieś „punkty zapalne”.

W całej tej historii pełnej napięcia, dramatu takiego zewnętrznego czytamy, że „słowo było głoszone w drodze”. „Droga słowa”, które rozszerza się w ucisku, które biegnie, gdy przychodzi prześladowanie. Trudne czasy dla Kościoła to jest „droga słowa”, droga ze słowem, miejsca, gdzie chce przyjść, być głoszone.

Taki jest najgłębszy sens Kościoła, a zwłaszcza trudnych jego czasów.