Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami

Środa, XI Tydzień Zwykły, rok II, Mt 5,17-19

Zatrważająco brzmią słowa Jezusa zanotowane przez św. Łukasza: Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął (Łk 12, 49). O jakim ogniu mówi Jezus? Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie (Łk 12, 50). Całe życie Jezusa ukierunkowane zostało na plan, który zawierał się w woli Ojca. Ten plan to misja odkupienia każdego człowieka, misja zbawienia. Jakże wielką udręką Jezusa było oczekiwanie na to, by ogień Bożej miłości mógł rozlać się na każdego z ludzi. Owa misja miała się dokonać na krzyżu, gdzie Jezus, Syn Boży, poniósł śmierć, by nas od niej wyzwolić. Chrystus mówił więc o chrzcie krwi, którą wylał dla naszego zbawienia. Wspomniał o tym również podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy podawał uczniom kielich wypełniony winem: To jest Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów (Mt 26, 28). 

Jezus wielokrotnie zapowiadał swoją mękę, mówił o niej otwarcie, lecz nie został zrozumiany. W Wieczerniku kolejny raz świadczy o swoim pragnieniu miłości, które stało się motorem Jego życia: Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z Wami, zanim będę cierpiał (Łk 22, 15). Pascha dla Izraelitów ściśle wiązała się z wyjściem z niewoli egipskiej, które to dokonało się dzięki cudownej mocy Bożej. Jezus wywyższony na krzyżu, ukazał nam w sposób wyraźny swoje Serce przebite włócznią jako gorejące ognisko miłości. Właśnie tej miłości doświadczył dobry łotr, który umierał obok Jezusa. 

Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie, Chrystus wyzwolił ludzi z mocy grzechu, który niweczył Boży plan zbawienia. To w Nim miłość Boża ukazała się człowiekowi w sposób najpełniejszy wraz ze wszystkimi jej owocami. Dzięki tej miłości odzyskaliśmy utraconą godność dziecięctwa Bożego i możemy na nowo zwracać się do Boga – Ojcze.