Setki kilometrów

Sobota, IV Tydzień Wielkiego Postu, rok I, J 7,40-53

Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei. I rozeszli się - każdy do swego domu.

 

     Jezus przemierzał setki kilometrów i ogłaszał, że Bóg Ojciec, Tatuś w Królestwie niebieskim kocha człowieka. Dla tych, którzy zasłuchali się w Jego słowa, miał bonus i mówił, że nie tylko Ojciec w niebie do szaleństwa ich umiłował, lecz On jako Jego Syn jest naszym bratem i przyjacielem, i przychodzę, aby wam to wszystko objawić. Tłumy zaś zbierały się na głoszeniu dobrej nowiny. Tysiące osób było w stanie zgromadzić się, aby Go słuchać. Dlaczego?
    Bo uciemiężony człowiek pragnie choć raz usłyszeć, że go ktoś kocha, że jest szansa na miłość, na przytulenie, chwycenie za rękę, objęcie ramieniem, że choć w danej chwili wszystko wydaje się stracone, to wystarczy zwrócić się do Tatusia i w sercu przywołać jego obecność, a On nigdy nie pozostaje obojętnym na takie pragnienia.
    Czy to oznacza, że faryzeusze nie mówili o miłości? Czy to oznacza, że w synagogach nie dawało się słyszeć, że Bóg kocha, że jest miłością?
   Nie byłem nigdy w synagodze. Nie wiem, czego nauczali faryzeusze 2000 lat temu. Byli jednak uczonymi w Piśmie. Czy w Starym Testamencie nie można odnaleźć podstawowego przesłania o tym, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Ojca? Bzdura - rzecz jasna. Od początku świata Tata woła swoje dzieci i pragnie naszego szczęścia wiecznego! Co więc słychać było w "głośnikach" ówczesnych synagog?
    "Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia." Cóż to była za moc, z jaką Jezus trafiał w człowiecze serca? Z jaką mocą, z czyją mocą docierał w ludzkie istnienia?
    Z mocą... Miłości, z mocą przeżycia, doświadczenia, z mocą Ojca niebieskiego. Bez suchej teorii. Bez nakazów. Bez "musisz!". Bez oskarżeń, narzucania ciężarów i paranoidalnego wypełniania przepisów prawa. Bez łamania ludziom kręgosłupów, wykorzystując "charyzmat walki", jak to usłyszałem kiedyś od znajomego księdza, który był zwolennikiem wykorzystywania podobnych praktyk.  (wyjaśniał mi to potem pewien niedoszły Jezuita - taki lokalny Jose Prado Flores* ;-), że jeśli w ogóle można założyć istnienie takiego "charyzmatu", to wyłącznie w kontekście walki z własnym grzechem, jednak takiej walki jakoś odczuć się nie dawało, ni widu, ni słychu...)
    W tym miejscu rodzi się pytanie i odpowiedź jednocześnie: czy faryzeusze pielęgnowali w sercu miłość? Czy faryzeusze skupiali się na drugim człowieku? Czy faryzeusze kochali w ogóle? I przewrotnie można też zapytać: czy faryzeusze spotkali żywego Jezusa, doświadczyli miłości Boga? Bo w tym jest sedno. Usłyszał to przecież dostojnik żydowski - Nikodem, że można świadczyć o tym co się przeżyło. Jeśli się kto nie narodził z Ducha... itd. Jeśli spotkałeś Miłość, głosisz o miłości, jeśli jej nie spotkałeś, głosisz siebie lub teoretyzujesz bez mocy, lub głosisz tradycję i nakazy skrupulatnego wypełniania przepisów prawa.
    Bo i dziś również podobne rzeczy można usłyszeć z polskich ambon. Bo i dzisiaj również w pewnym zakresie czasami czuję się jak w synagodze. Bo i dzisiaj również ludzie pragną miłości, którą Pan opieczętował ich serca. "Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego?"
    Na szczęście tutaj - na Profeto.pl (prawdopodobnie największej internetowej ambonie) wybrzmiewa tylko jedna dobra nowina: Bóg kocha człowieka. Prawda jedyna, słowa Jezusa z Nazaretu. Kerygmat. I oby Bóg Ojciec, nasz Tatuś ochraniał poprzez swoje zastępy aniołów i świętych to miejsce, by każde słowo napisane, czy usłyszane na tym portalu krzyczało do człowieczych serc: kocham Cię, tyś mój. Nawróć się i biegnij w moje ramiona, bo czekam na ciebie córko, czekam na ciebie synu. Już dziś, teraz, natychmiast! Panie, Jezu z Nazaretu, błagam Cię dzisiaj, w imieniu każdego serca, do którego pragniesz dzisiaj przyjść z mocą, abyś nas zwiódł, abyśmy uwierzyli w Twoją miłość do nas. Amen.

* José Prado Flores:
"Bez osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym nie można ewangelizować."
"Jeśli nie miałeś swojego Damaszku, jeśli nie przeżyłeś Pięćdziesiątnicy, jeśli nie przeszedłeś drogą do Emaus, to nie ewangelizuj, bo będziesz przekazywał swój głos, a nie Słowo Boże..."
„Kerygmat jest po to, żeby przeszywał serce. Jeśli tego nie robi, nie jest kerygmatem. Katecheza uświęca umysł przez prawdę. Jest skuteczna, ale jest czymś innym niż kerygmat. Ona umożliwia nam wzrastanie do obrazu Chrystusa. Ale żeby dojść do niego, trzeba się narodzić na nowo, a to dzieje się przez Słowo, które przeszywa serce”


Inne komentarze Arka