Siła wychowania czy siła w wychowaniu?
Niejednokrotnie pisałam o tym, że stosowanie kar i nagród jest najzwyczajniej w świecie nieskuteczne. Z doświadczenia jednak wiem, że są takie sytuacje, wobec których czasami nie sposób zareagować łagodnie, kiedy użycie siły wydaje się koniecznością. Mam na myśli takie sytuacje, gdzie dochodzi do przemocy, gdzie dziecko robi komuś bądź sobie krzywdę i nasza reakcja musi być konkretna i stanowcza. Karanie czy logiczne wytłumaczenie konsekwencji danej sytuacji nie zawsze działa, bo dziecko się buntuje bądź robi na odwrót. Dziecku, które chwyta nóż, nic nie da tłumaczenie, że może się skaleczyć. Nic nie da też szybkie wyrwanie go siłą. Najczęściej nie rozumie ono naszej reakcji, a też nie bardzo obchodzi go nasze wytłumaczenie. Co jednak zrobić, by z tej sytuacji dziecko naprawdę wyciągnęło właściwe wnioski? Jedni rodzice powiedzieliby, że trzeba zareagować ostro, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Owszem, to bardzo ważny powód, ale czy zaraz po tej reakcji nie wzbiera w nas złość, nie krzyczymy na dziecko? Niestety, nasza reakcja najczęściej wzbudza w dziecku gniew, agresję. Wydaje mi się, że punktem wyjścia w tej sytuacji powinno być uświadomienie sobie, że to tak naprawdę są nasze emocje. Wiem, że wobec niestosowania kar czy przemocy słownej jest wiele zarzutów, że wychowujemy dzieci niegrzeczne, nieposłuszne, rozpuszczone. Czy tak faktycznie jest? Czy na tym nam zależy, żeby takie były?
Nie ma rodziców, którzy by nie popełniali błędów, i też nie o to chodzi w rodzicielstwie, by być nieomylnym. Najważniejsze jest, by być świadomym, że nasze błędy mogą powodować negatywne konsekwencje w życiu dzieci. Taka refleksyjność daje rodzicom możliwość wyboru innych dróg działania. Użycie jakiejkolwiek siły wobec dzieci czasami jest ostatecznym wyjściem. Tylko wtedy, kiedy zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka lub innych osób, których dotyka działanie naszego dziecka. Ponadto, kiedy nie ma czasu na porozumienie się z dzieckiem lub jego działania wynikają z niewiedzy, że mogą przynieść zgubne skutki. Mowa wówczas o tak zwanej sile ochronnej, o której pisał Marshall Rosenberg.
Jakakolwiek reakcja z użyciem siły zawsze jest rozwiązaniem radykalnym, konfrontacyjnym, stanowczym. Nieumiejętne jej użycie szybko może się przerodzić w siłę karzącą (pojęcie stosowane przez Marshalla Rosenberga), która wykracza poza daną sytuację i dziecko napomina, strofuje, karze, ma nauczyć na przyszłość, ale przekracza granice dziecka, poddaje się negatywnym emocjom. Siła ochronna nie jest związana z nauczeniem czegoś dziecka, ale ma być zatrzymaniem działania dziecka, które może przynieść negatywne skutki. To jest trudne, bo w sytuacji, kiedy dziecko dotyka gorącego żelazka, wybiega na ulicę, czasem trudno nam zapanować nad emocjami. Ciężko nam wówczas być delikatnym, życzliwym. Działamy instynktownie i niestety czasami zdarza nam się zastosować przemoc werbalną i niewerbalną. Co gorsza, wzmaga się w nas irytacja.
Podstawowa różnica pomiędzy wykorzystaniem siły ochronnej a siły karzącej to cel, do jakiego chcemy dojść poprzez zastosowanie swojej przewagi fizycznej i intelektualnej. Siła ochronna ma za zadanie ochronę dziecka lub innych przed jego działaniem, natomiast siła karząca ma przede wszystkim nauczyć bądź zmienić postępowanie dziecka. Według Moniki Szczepanik, trenerki Porozumienia bez Przemocy, istnieje bardzo cienka granica między dwiema siłami i zazwyczaj po fakcie orientujemy się, jaką siłę zastosowaliśmy (Monika Szczepanik, Jak zrozumieć się w rodzinie).
Zastosowanie tych dwóch pojęć siły jest z pewnością wskazówką dla rodziców, by wiedzieć, kiedy stanowcze nasze zachowanie jest już przemocą, a kiedy nie. Współcześni rodzice są zgodni, że jakakolwiek przemoc – czy fizyczna, werbalna, czy emocjonalna – niczego dobrego nie przynosi. Dopiero kiedy za każdym z pozoru niewłaściwym zachowaniem dziecka, dostrzegamy jego potrzebę np. zabawy, eksperymentowania, próbowania nowych rzeczy, wówczas jest szansa, że możemy świadomie podejść nawet do takich trudnych sytuacji. Rozumiemy potrzeby dziecka, ale strach przez zrobieniem sobie czy innym krzywdy może być silniejszy od naszych intencji. To zupełnie normalne, że chcemy pokazać dziecku, że niektóre jego zachowania mogą nieść nieprzyjemne skutki, że wobec innych trzeba zachować się życzliwie, że zdrowie jest bezcenne i trzeba o nie dbać.
Jak zatem być stanowczym, by nie skrzywdzić tym dziecka? Przede wszystkim nasza reakcja musi być możliwie neutralna, z zachowaniem szacunku do dziecka. Nie powinniśmy krzyczeć. Kiedy dziecko chce dotknąć gorącego, przytrzymajmy mu rękę, ale nie ściskajmy czy nie uderzajmy w nią, bo wówczas to już jest przejaw przemocy. Poza tym dobrze sobie uświadomić, że użycie siły ochronnej, jak sama nazwa wskazuje, ma dziecko ochronić, a nie uczyć. Dlatego reagujmy spokojem, złapmy dziecko, gdy wybiega na ulicę, przytrzymajmy, ale nie tłumaczmy mu od razu konsekwencji. Zazwyczaj jakiekolwiek porozumienie się wówczas z dzieckiem jest niestety niemożliwe, bo się szarpie, czasem krzyczy, jest rozgniewane. Kiedy emocje opadną, wówczas jest czas na rozmowę i analizę danej sytuacji. Mój syn często jest bardzo zły, kiedy stanowczo na coś zareaguję. Obraża się bądź zatyka uszy, kiedy chcę mu coś wyjaśnić. Czasami dobrze dziecku wytłumaczyć, że tak postąpiliśmy, ponieważ w danej chwili nic innego nie umieliśmy zrobić, że chcieliśmy je chronić. Poza tym użycie siły ochronnej często jest wynikiem tego, że dziecko działa właśnie bez zastanowienia, nie umie przewidzieć skutków swojego zachowania.
Rodzic dopiero z czasem umie dostrzec w konkretnej sytuacji potrzeby wszystkich, którzy w niej się znaleźli. To wielka sztuka, objąć całościowo te potrzeby w taki sposób, by dziecko nie czuło przymusu zrobienia czegoś, karcenia za nieposłuszeństwo, ale by było wysłuchane, odpowiednio zaopiekowane. Różnorodność członków rodziny determinuje różnorodność występujących w niej konfliktów. A to z kolei ma wpływ na nasze działania – czy będziemy tylko skupiać się na wychowaniu opartym na nauce danych zachowań, czy wychowaniu opartym na zdobywaniu nowych doświadczeń i nauce relacji z drugim człowiekiem. Konflikty nie zawsze też mają tak dramatyczny przebieg, możemy podchodzić do nich z rozwagą, z pewną strategią. Kiedy jednak coś nas zaskoczy, a konsekwencje są ryzykowne i trudne do zaakceptowania, zastosowanie siły może być koniecznością. Nie możemy być bierni, kiedy dzieje się coś złego. Zawsze należy reagować. Jednak po zastosowaniu siły zawsze powinniśmy zastanowić się, czy można było tego uniknąć. Żadne użycie przez nas siły nigdy nie powinno pozostać bez refleksji. Tylko tak możemy nauczyć się równowagi w działaniu. A nasze spokojne działanie z pewnością więcej nauczy dziecko, niż przymuszanie do określonego zachowania.