Słowo

Środa, IV Tydzień Adwentu, rok I, Łk 1,67-79

... jak zapowiedział to z dawien dawna przez usta swych świętych proroków, że nas wybawi od nieprzyjaciół i z ręki wszystkich, którzy nas nienawidzą; że miłosierdzie okaże ojcom naszym i wspomni na swoje święte Przymierze na przysięgę, którą złożył ojcu naszemu, Abrahamowi, że nam użyczy tego, iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze. A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, o w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju.


     Na początku było Słowo... Ależ ogromna moc zawarta jest w tym fragmencie ewangelii. Co to za Słowo, przez które wszystko się stało? A bez Niego nic się nie stało, co się stało. Ależ słowo Boga ma moc sprawczą – On stwarza wszystko swoim słowem! To jest niesłychane! Jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że On daje mi swoje słowo, i mogę je zgłębiać. A im mocniej w nie wchodzę, odkrywam właśnie jego moc. Ale są też momenty w moim życiu, kiedy brakuje mi  słów.. I mam  taką myśl, że brakuje mi wtedy Boga. W takich chwilach sięgam po Biblię i otrzymuję słowo, i ono działa we mnie swoją mocą...