Słuchać i usłyszeć…

Sobota, IV Tydzień Zwykły, rok I, Hbr 13,15-17.20-21

Bracia: Przez Jezusa składajmy Bogu ofiarę pochwalną nieustannie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię. Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej pomocy, gdyż raduje się Bóg takimi ofiarami. Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę. Niech to czynią z radością, a nie wzdychając, bo to nie byłoby z korzyścią dla was. Bóg zaś pokoju, który na mocy krwi przymierza wiecznego wyprowadził spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego, Jezusa, niech was uzdolni do wszelkiego dobra, byście wypełnili Jego wolę; niech sprawi w was, co miłe jest w Jego oczach, przez Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.

 

Czy zawsze potrafimy zrozumieć tę podstawową prawdę, że Bóg chce tylko naszego dobra i robi wszystko to, co dla nas najlepsze?

Pewnie nasza oficjalna odpowiedź jest jednoznaczna i oczywista. Ale w sytuacjach, kiedy tak typowo po ludzku próbujemy wyjaśnić i jednocześnie zrozumieć śmierć niewinnych ludzi, śmierć nieuleczalnie chorego dziecka czy inne, podobne tragedie, których niestety tak wiele we współczesnym świecie, powstają niemałe wątpliwości, a nawet zbuntowanie…

Chciejmy pozwolić Panu Bogu przemawiać do naszych serc, do naszych sumień! Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy będziemy umieć słuchać. Tak, słuchać i jeszcze wysłuchać!

Trzeba wreszcie prawdziwie uwierzyć, iż między innymi przez czynienie dobrych uczynków, także tych najmniejszych, przez budowanie dobrych wzajemnych więzi, przez posłuszeństwo, również naszym przełożonym, przybliżamy się do Boga. A gdy ta „odległość” jest jak najmniejsza, wtedy będziemy lepiej słyszeć Głos pełen dobra, miłości, pokoju…

Spróbujmy, już od dziś, uczyć się rzeczywiście efektywnie słuchać. To na pewno umożliwi nam bycie lepszymi!