Służyć
Niedziela, XXIX Tydzień Zwykły, rok B, Mk 10,35-45
Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, podeszli do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, pragniemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy». On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?» Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie». Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?» Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, wprawdzie pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane». Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: «Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu».
Już od dawna fascynuje mnie papież Benedykt XVI, przede wszystkim jako osoba. Będąc bardzo skromnym człowiekiem, a przy tym jednym z największych intelektualistów XX i XXI wieku, papieżem, jedną z najbardziej rozpoznawanych postaci tego czasu – z dnia na dzień potrafił zostawić najwyższy urząd w Kościele. Potrafił z niego zrezygnować. Często mówimy w kazaniach, że powinniśmy uczyć się od Apostołów. Tym razem to Apostołowie Jakub i Jan mogliby uczyć się od papieża Benedykta XVI, co znaczy służyć Jezusowi. Jeśli ktoś zna bardziej szczegółowo życiorys Józefa Ratzingera, to dobrze wie, że właśnie całe jego życie było służbą. I ta jego służba – przede wszystkim Bogu – doprowadziła go do tego, że po śmierci Jana Pawła II został wybrany papieżem. No dobrze, ale ktoś powie, że Jan Paweł II był jeszcze starszy i bardziej schorowany, a pozostał papieżem do końca życia. Więc jak to jest z tą służbą?
Moi Drodzy, przede wszystkim trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: kogo powinien słuchać każdy z nas, a tym bardziej papież? Przede wszystkim samego Jezusa. Kiedy Jan Paweł II był starszy i schorowany, zapytał Chrystusa, co ma zrobić. I Pan mu odpowiedział: zostań, prowadź dalej Kościół. A kiedy Benedykt XVI był w podobnej sytuacji, zadał takie samo pytanie Chrystusowi. I Chrystus mu powiedział: możesz odejść. Sam zresztą Benedykt XVI tak o tym mówił (ks. M. Studenski).
W Ewangelii też jest mowa o dwóch Apostołach. Ci jednak zachowują się zupełnie inaczej niż wspomniani wcześniej papieże. Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie. Wydawałoby się, że piękna prośba. Tylko że im nie chodziło o to, by być blisko Jezusa. Oni nie chcą służyć, oni chcą być ponad innych uczniów. Chcą być takimi jakby ważnymi ministrami w królestwie Bożym. I kiedy czytamy dalej tę Ewangelię, okazuje się, że pozostali uczniowie też tak chcieli, dlatego tak się na nich zdenerwowali, że ktoś inny chciał ich wyprzedzić. A Jezus im mówi, że to nie tak, że służba to wykonywanie powierzonych nam obowiązków.
Kilka lat temu na Mszę św. dla pieszych pielgrzymów idących na Jasną Górę został zaproszony bp Zawitkowski. Był już starszym człowiekiem, więc ktoś go na tę Mszę wiózł samochodem. Gdy o piątej rano zbliżali się do miejscowości, gdzie gromadzili się pielgrzymi, osoba, która była odpowiedzialna za kierowanie ruchem, zatrzymała ich samochód przed miejscowością, gdzie miała być Msza: Stop, dalej nie wpuszczę, nikt dalej nie jedzie. Kierowca się wychyla i mówi: Dziewczyno, wiozę księdza biskupa na Mszę. Powiedziałam "nie" i już, nie było rozkazu. Biskup się wychyla i mówi: To ja, biskup Zawitkowski, jadę do was na Mszę do tej miejscowości. No dobra, zaraz zadzwonię i zapytam, czy mogę księdza biskupa wpuścić. Zadzwoniła do dyrektora pielgrzymki. Dyrektor pielgrzymki mówi: Jezu, wpuszczaj biskupa, szybko. Wiec ta mówi do nich: Załatwiłam pozwolenie, możecie jechać. Msza się odprawiła, a biskup na koniec mówi: Tu jest osoba, która mnie dziś nie chciała wpuścić do tej wioski na teren Mszy. Proszę, żeby wstała. Cisza się zrobiła. Pięć tysięcy ludzi. Wstaje dziewczyna, a biskup mówi: Ja bym ją zrobił ministrem spraw wewnętrznych. Ona wie, że rozkaz to rozkaz, że służba to służba. Pięć tysięcy ludzi po tych słowach biło brawa.
Kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu.