Sprawiedliwość, znaczy kochać…

Środa, Okres Bożego Narodzenia, rok II, 1 J 2,29-3,6

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty. Każdy, kto grzeszy, dopuszcza się bezprawia, ponieważ grzech jest bezprawiem. Wiecie, że On się objawił po to, aby zgładzić grzechy, w Nim zaś nie ma grzechu. Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.

 

Chęć bycia sprawiedliwym na różnych płaszczyznach życia wypływa głównie z miłości do drugiego człowieka, której fundamentem zawsze powinno być nieograniczone umiłowanie każdego dziecka Bożego przez naszego Ojca. Nigdy nie można zapomnieć, że kochać, znaczy także potrafić żyć we wspólnocie i systematycznie ją budować…

Jednak współczesny, ten tak nowoczesny świat niejednokrotnie chce wzbudzić w nas strach przed bliskością, przed komunią z drugim człowiekiem. Cywilizacja pieniądza, władzy czy dobrobytu prawie zawsze przekreśla sprawiedliwość.

Zadaniem prawdziwego chrześcijanina musi więc być ciągłe szukanie równości szans i praw dla wszystkich ludzi, także, a nawet przede wszystkim dla tych słabszych, cichszych… Każde bezprawie powinno być jednoznacznie nazwane grzechem, bo tylko życie w prawdzie jest gwarancją bezpiecznej przyszłości naszych rodzin, naszych społeczeństw.

Chciejmy w naszym codziennym życiu kierować się zasadami sprawiedliwości, a wtedy na pewno niejedna pustynia ludzkiego serca zostanie zamieniona w prawdziwą oazę miłości bliźniego!