Sprawiedliwy

Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów . Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.

We wspólnocie Kościoła w sposób uroczysty wspominamy dziś św. Józefa.  Pierwsze skojarzenie jakie na Jego temat przychodzi mi do głowy to określenie "człowiek drugiego planu", a czasem i dalszego. W zasadzie nie występuje jako główna postać poszczególnych wydarzeń ewangelicznych, a jeżeli już (jak choćby w jednej z Ewangelii przeznaczonych na dzień dzisiejszy) to i tak jest to wynikiem wcześniejszych wydarzeń. Józef nie występuje sam, oddzielnie - jest zawsze w odniesieniu do...
"Człowiek drugiego planu" - tak po ludzku to trudne, bo gdzieś w każdym z nas jest pragnienie, a może i potrzeba bycia zauważonym, by to właśnie chociaż raz świat kręcił się wokół nas. A jednak św. Józef z całą swoją pokorą pokazuje nam, że może być inaczej i że ci z dalszego planu życia są potrzebni, ba... wręcz nieodzowni, by wola Boża mogła się realizować w świecie. Józef w swoim czasie i tylko tyle ile trzeba dowiaduje się o swoim miejscu  w wielkim Bożym planie zbawienia. Czy chciał wiedzieć wcześniej i więcej? Czy chciał być bardziej  "wyeksponowany" w tym dziele? Czy takie myśli w ogóle "chodziły" Mu po głowie?
We fragmencie z ewangelii napisanej przez św. Mateusza czytamy, że Józef był człowiekiem sprawiedliwym. Sprawiedliwym, czyli tym, który zarówno Bogu, jak i drugiemu człowiekowi potrafił oddać to, co mu się od niego słusznie należy.
Józef był otwarty na głos Boga - kiedy go usłyszał wprowadzał w czyn, szedł za nim. Czynił to bez żadnego dopytywania, sugerowania, obmyślania po swojemu. Takie do bólu posłuszeństwo temu, co usłyszał od Tego, Kogo usłyszał. Józef był również tym, który kochał - kochał Maryję. Najpierw tak po ludzku, z wielką troską i czułością, pomimo nierozumienia tego, co działo się w Jej życiu - liczyło się Jej dobro - Jego niekoniecznie. Z czasem ta ludzka miłość zostaje wzbogacona o Boże spojrzenie na Maryję. Przychodzi zrozumienie Jej powołania, ale i swojego -  jako tego "z drugiego planu". Myślę, że to własnie z owej sprawiedliwości Józefa wypływa zgoda na takie, a nie inne bycie przy Maryi i na odkrycie swojego powołania.

 

Święty Józefie, wstawiaj się za nami u Boga i ucz nas bycia cichym bohaterem codzienności... 

Fot. sxc.hu