Strach

Czwartek, XXXIV Tydzień Zwykły, rok I, Łk 21,20-28

Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.

 

 

Czy boimy się końca świata? Pewnie tak. Wynika to przede wszystkim z faktu, że lękamy się tego, co nieznane, boimy się cierpienia, bólu, a w ogóle koniec świata ma być totalną zagładą ludzkości.  Według pewnego filozofa i matematyka – Nostradamusa, koniec świata miał nastąpić wczoraj tj. 25 listopada. Jak widać  Nostradamus  się przeliczył. Na marginesie, nie on pierwszy i nie ostatni. Jednak w błędzie są ci, którzy uważają że końca świata będzie. Tylko czego  to będzie koniec?  Proroctwo Pana Jezusa o zburzeniu Jerozolimy  spełniło się co do joty.  Jest zatem pewne, że zapowiedź Jego ponownego przyjścia w mocy i chwale jest tylko  kwestią czasu.  Mają mu towarzyszyć wielkie znaki, ale my jako ludzie wierzący mamy nie tylko absolutnie niczego się nie obawiać, ale z radością podnieść głowy i nabrać ducha, bo oto nadchodzi nasze odkupienie! Wtedy nastąpi koniec, ale będzie to koniec cierpienia, łez, wszelkiego smutku! Czyż można oczekiwać piękniejszej chwili?!