Świadectwo jest potrzebne

Człowiek, który jest świadkiem ludzkiej krzywdy, powinien czuć się wewnętrznie poruszony i dotknięty. A to oznacza, że powinien coś ze sobą zrobić, zająć stanowisko wobec zaistniałej sytuacji. Powinien dać świadectwo. Sytuacja taka dla człowieka jest próbą. W próbie chodzi o to, czy jestem w stanie stanąć „na wysokości zadania” i moich możliwości. Chodzi o to, które wartości są dla mnie rzeczywiście ważne. Sytuacja próby jest okazją do przekraczania własnego lenistwa i małoduszności. Za każdym razem jest to wyzwanie dla wolności, w tym przypadku wolności dania świadectwa lub uniknięcia tego, wymigania się.

Każda sytuacja w której trzeba dać, często niewygodne świadectwo, jest dla nas ważną próbą. Jest sprawdzianem naszego człowieczeństwa wobec tego, co w nas najgłębsze, czyli w związku z innymi ludźmi i wyższą instancją – Bogiem. Nie potrafimy powiedzieć, dlaczego rodzi się w nas zło. Otulamy się egoizmem, który sprawia, że widzimy tylko to, co dla nas wygodne i co nam służy. Chcielibyśmy ułożyć otaczający świat według naszych pragnień i żądań. Nieustannie kierujemy pod adresem rzeczywistości różne żądania i staramy się nagiąć ją do naszych potrzeb. Dlatego chętnie zrywamy nić różnych powiązań, które do czegoś zobowiązują i stają przed nami jako zadania. Przestajemy uczestniczyć w otaczającym nas świecie, hodując naszą wyspową, wygodnicką egzystencję. Do czego jednak prowadzi taka mentalność?

Nasze „bycie w świecie” odbywa się przede wszystkim przez uczestnictwo. Oznacza to m.in., że jesteśmy bombardowani przez różne wydarzenia, na które nie zawsze mamy wpływ. Wydarzenia dotykają nas z różnych stron i zmuszają do wychodzenia z bezpiecznego kokonu egoizmu. Ale zmuszają nie do końca: człowiekowi ciągle się udaje jakoś wymigać od zobowiązań. Faktem jest jednak znieczulica, obojętność, strach wobec sytuacji, które domagają się świadectwa. Boimy się zaangażowania, które może przecież wymagać od nas nawet „zastawienia” własnego życia.

Niezwykłą wartość posiada świadectwo anonimowe. Chrześcijaństwo kładzie nacisk na stwierdzenie: „nie wie lewica, co czyni prawica”. Anonimowe świadczenie o jakimś dobru jest często znacznie więcej warte niż to, które dokonuje się z podniesioną przyłbicą. Największe gesty bohaterstwa dokonywały się anonimowo. Nie chodzi o to, czy ktoś nasze bohaterstwo doceni i uzna, ale poczucie, że jest Bóg, wobec którego należy złożyć świadectwo. Istnieją wartości, które zobowiązują. Zatem w świadectwo, wpisana jest anonimowość. Nie należy żyć bezmyślnie etycznie, nawet jeśli wiemy, że nie sprostamy tej mierze, jaką w sobie nosimy. Nie należy tej konfrontacji unikać. Ona bowiem zmusza nas do korekty życia i wchodzenia w głębsze relacje z innymi ludźmi. Nazywa się to kulturą sumienia.

Świadomość tego, że nigdy nie jestem na miarę tego, kim być powinienem, może prowadzić człowieka do silnej udręki. Taką groźbę udręki może pokonać ten człowiek, który uczy się akceptować siebie mimo wszystko. Ale to wydaje się możliwe jedynie poprzez akceptację przez innych ludzi, a ostatecznie i najgłębiej przez Boga. Trzeba przy tym pamiętać o wcieleniu, odkupieniu i przebaczeniu Boga. Zgoda na to, co Bóg dla mnie zrobił. To wymaga innej logiki niż ta, która stawia wszystko na własne możliwości. Ta nowa logika wymaga otwartości, postawy dialogu i głęboko rozumianej pokory; przyznania, że pierwszy jest inny człowiek i Bóg. Być może dopiero taka sytuacja pozwala człowiekowi na zaakceptowanie siebie pomimo niedoskonałości.

Świadectwo nie jest uzewnętrznianiem się. Świadectwo nie polega na opowiadaniu mniej lub bardziej ciekawej biografii, lecz na wierności wyższym wartościom lub na wiadomości, że ja albo ktoś inny tym wartościom nie sprostał. Świadczenie nie jest sprawozdaniem, ale stanięciem po stronie wartości, odpowiedzią na apel od nich płynący, wzywający nas do tego, żebyśmy w sytuacjach, które bywają trudne, czasem wymagające nadludzkiego wysiłku „zastawienia siebie” – wybierali mimo wszystko to, co zobowiązuje i czemu trzeba oddać sprawiedliwość. Świadectwo jest nie do pomyślenia bez wysokich wartości, po stronie których człowiek staje w sytuacji mniejszego lub większego zagrożenia.

Odwrotną stroną świadectw jest ekshibicjonizm, chęć „wywnętrzania się”. Niektóre osoby mają nieodpartą potrzebę bycia widzianymi za wszelką cenę. To jest bodajże jedna z głównych dewiacji współczesności. Takie zachowanie stoi w bliskim związku z bezwstydem, natomiast nie ma nic wspólnego ze świadectwem. Świadectwo zawsze odwołuje się do wolności. Wiąże się z sytuacją, która dla człowieka jest ważna, w której płynie apel ze strony wartości i zazwyczaj wprowadza konflikt między wartościami, stanowiący materię próby. Ważne jest także to, by dać świadectwo o ludzkiej dobroci. Gdy życie jest przeżywane jako „dar”, to wówczas świadectwo może być dawane w postaci: wdzięczności, ufności, czy wspaniałomyślności wobec innych.

Do istoty świadka należy wiarygodność. Wiarygodny świadek to ktoś, w kim nie wyczuwa się fałszu, i ktoś, kto gotów jest „zastawić” siebie dla wartości, którym daje świadectwo. Dlatego zachodzi związek między świadectwem a męczeństwem. W przypadku fałszywego świadka mamy do czynienia ze szczególnym przypadkiem złej woli. Fałszywy świadek to kłamca, który narusza istotę świadectwa, gdyż narusza wiarygodność. Świadectwo opiera się na wierze, to znaczy na zaufaniu, nie ślepym, lecz krytycznym. Zdrada owego zaufania jest w większości wypadków dowodem wyjątkowej podłości.

Czego uczymy się od świadków? Uczymy się ludzkiej miary, czyli tego, co nazwalibyśmy idealnymi miarami człowieczeństwa. Świadek ukazuje nam nie tylko szczyty ludzkich duchowych możliwości, ale i to,, na czym one polegają: na posłuszeństwie wobec wartości, które bezwzględnie zobowiązują. Odsłaniając tę miarę, pokazują zarazem, że do niej nie dostajemy, pokazują, jacy jesteśmy. A z drugiej strony, świadek porywa: spotkania ze świadkami, to przebudzenia, które nas na chwilę przemieniają i próbują zerwać skorupę znieczulenia i egoizmu. Ale świadkowie przede wszystkim objawiają, pozwalają „widzieć” to, co w inny sposób niewidoczne To oni są nosicielami obecności Boga i pozwalają wierzyć, że nasz świat nie jest do końca opuszczony, że jest w nim możliwe dobro, które zwycięża zło. To również świadkom zawdzięczamy wyrazistą świadomość walki dobra ze złem, miłości i nienawiści i tego, że niestety, męczeństwo wciąż jeszcze bywa na ziemi potrzebne.

 

Fot.: sxc.hu