Syn człowieczy

Czwartek, VIII Tydzień Zwykły, rok II, Łk 9,22-25

 Potem mówił do wszystkich: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie

       Syn człowieczy musi wiele wycierpieć... to były chyba ostatnie słowa których uczniowie mogliby się spodziewać po Mesjaszu. Nie tak miało przecież być. Będzie to się potem odbijało echem w powracającym zdaniu:"a myśmy się spodziewali" podczas powrotu do Emaus. Zderzenie dwóch różnych wyobrażeń na temat tego co ma być.

Są różne wyobrażenia o świętości. Jezus powiedział siostrze Faustynie, aby każdego dnia przyjmować z ufnością to co On daje. To jest miara świętości. Jego miara.
Każde inne wyobrażenie o pójściu za Jezusem jest z góry skazane na porażkę,  bo przecież nie wiem co się stanie i czy wszystko pójdzie po mojej myśli.  Ostatecznie jest to karykatura świętości, bo to jest "świętość" według mojej własnej miary. A takiej świętości tak naprawdę nie ma,  bo ja jestem grzesznik a nie święty. Nie mogę dać tego co nie mam,  więc wyobrażenia o mojej świętości muszą upaść jak domek z kart.
Iść za Jezusem to brać krzyż. Codziennie. Z ufnością

Fot. sxc.hu