Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu...

Wtorek, VII Tydzień Zwykły, rok I, Mk 9,30-37

Jezus i uczniowie Jego podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze? Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich! Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.

 

      Dlatego, ażeby w całym wszechświecie stworzonym z miłości, Ktoś wreszcie odpowiedział taką samą miłością. Aby Ktoś wreszcie wypełnił swoim życiem i śmiercią owo wezwanie: "Będziesz miłował... z całego serca i ze wszystkich sił". Aby Ktoś wreszcie... umiłował do końca: Boga w świecie, Boga w ludziach - i ludzi w Bogu. To jest właśnie Ewangelia - i to jest Eucharystia” (Warszawa,1987).
      Jezus wypełnił każde przykazanie, które Bóg skierował do człowieka poprzez swoje Słowo. Jakże niezwykle w tym kontekście brzmią słowa z Księgi Syracha: „Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim. Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały! Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj! Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli. Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania!” (Syr 2,1-9).
     Jezus był świadomy swego synostwa i ogniowej drogi doświadczeń, którą ma przejść – drogi Paschy:  „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 9, 31). Z tego świata nie ma innego wyjścia. Podwójne wyjścia są w autobusie, kinie… ale nie z tego świata. Dla wszystkich jest śmierć, jako przejście do nowego, lepszego życia, do chwały. Ważny jest jednak styl, w jakim się żyje, idzie przez życie, umiera i staje przed Bogiem. Styl Jezusa to życie syna, który przyjmuje wszystko, co przychodzi na Niego i jest zawsze wierny Bogu, ponieważ wie, że ostatnie słowo należy właśnie do Boga. Jezus jest świadomy, że będąc wiernym Ojcu, zostanie znienawidzony przez ludzi, jest świadomy, że idzie we wspólnocie grzeszników, skłóconych z Bogiem i między sobą – rywalizujących  o bycie lepszym, szybszym, piękniejszym… Mimo tego nie przestaje uczyć swojej drogi uczniów. Akceptuje ich, ale i napomina (akceptacja człowieka nie oznacza akceptacji zła, które czyni), poucza, jest wśród nich i z nimi. Uczniowie to my wszyscy, skłóceni w drodze, nawet z Panem.
     Zostawcie rywalizację, służcie sobie nawzajem, zaakceptujcie się jako dzieci Boga. Tylko w takim stylu możecie bezpiecznie dojść do „wyjścia”, do śmierci. To jest styl, w którym możecie dojrzewać do miłości większej niż z tego świata.
     Można dorastać do miłości doskonałej, jak się jest przed Bogiem dzieckiem, a nie dorosłym - wszystko wiedzącym. Sam Jezus uznaje się nie tylko za Syna, ale za dziecko i jest w dziecku: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mk 9,37a). Miłość ku małym, przejmowanie się ich losem, życiem, duszą, psychiką, wychowaniem… jest miłością nie tylko do Jezusa, ale do Boga. Ostatnie zdanie dzisiejszego pouczenia ewangelicznego jest jakby sprzeczne w sobie: „…kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje mnie, lecz Tego, który Mnie posłał” (Mk 9,37b). Oczywiście zdanie nie jest sprzeczne, ponieważ Jezus - Syn jest cały otwarty na Ojca. Każdy więc, kto żyje stylem Syna Bożego, podąża poprzez doświadczenia Syna ku spotkaniu z Bogiem.


Fot. sxc.hu