Tajemnica

Środa, 6 Niedziela Wielkanocna, rok II, J 16,12-15

 On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi.

 

Tajemnica trzech Osób Boskich. Tajemnica Trójcy Przenajświętszej. Ilekroć chcemy ją choć trochę pojąć i zrozumieć, tylekroć doświadczamy ogromnego zagubienia. Jakże to możliwe - pytamy – aby trzy Osoby: Ojciec, który stwarza, Syn, który zbawia i Duch Św., który uświęca, były ciągle jednością doskonałą, były jednym i tym samym Bogiem.

Bezradny staje wobec tej tajemnicy prosty człowiek o dobrym sercu, pyszny katecheta i przemądrzały teolog ze swoimi rozprawami naukowymi. I pewnie tak musi być. Bóg w Trójcy Św. Jedyny  musi przekraczać granice ludzkiego poznania i każdy człowiek, nawet ten najmądrzejszy, musi się zgodzić z tym, że nie potrafi do końca zgłębić istoty Stwórcy Wszechrzeczy. I może właśnie to jest całym pięknem naszej wiary, że rzeczywistość  dóbr przyszłych przerasta wszelkie ludzkie oczekiwania, tęsknoty i marzenia. Dlatego tyle nadziei jest w słowach św. Pawła, który do nas mówi, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy  przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” / 1 Kor 2,9/.

Tym, co niewątpliwie łączy Osoby Boskie, jest miłość. Kiedy ta jest prawdziwa – a mówimy tutaj o miłości doskonałej – nie może się zasklepić sama w sobie, nie może ograniczyć się tylko do kochania samej siebie. Bo miłość jest autentyczna tylko wtedy, kiedy otwiera się na inną rzeczywistość, kiedy otwiera się na drugiego człowieka, kiedy staje się darem.

W nas samych i wokół nas tyle jest bólu, nieszczęścia i tragedii, bo miłość przestała być darem. Stała się natomiast towarem, którym się handluje. Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek miłość wystawia się na kupieckie stragany i sprzedaje się ją za przyjemność, zdradę, chwilowe szczęście. Dzisiaj nie chce się pamiętać, że miłość jest darem, to znaczy pragnieniem szczęścia prawdziwego nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla swoich bliźnich – dla żony czy męża, dla swojej rodziny, dla społeczności, w której się żyje. Nasze społeczeństwo nie umiera dzisiaj z braku chleba, choć i tego niekiedy zaczyna brakować – ale umiera z braku miłości prawdziwej.

Trójcy Przenajświętszej nie starczyło być doskonałą miłością samą w sobie w wymiarze bezczasowości. Miłość Boża musiała się rozlać w sercach ludzkich i zamieszkać pośród nich, pośród nas. I właśnie z tej miłości bierze początek każde stworzenie, każdy człowiek. Z tej miłości utkane jest, czy też ma być utkane również moje życie.