Tak stracić, żeby zachować
Niedziela, XXIV Tydzień Zwykły, rok B, Mk 8,27-35
Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: «Za kogo uważają Mnie ludzie?» Oni Mu odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków». On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: «Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku». Potem przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je».
W kalendarzu liturgicznym Kościoła 4 września wspominaliśmy błogosławione męczenniczki z Nowogródka – Marię Stellę i Dziesięć Towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Siostry nazaretanki przybyły do Nowogródka w 1929 roku. Ofiarnie pracowały wśród dzieci i młodzieży i na różne sposoby służyły wielonarodowej wspólnocie Nowogródka. A gdy przyszedł czas okupacji hitlerowskiej, siostry niosły otuchę wątpiącym, modliły się w ich intencji, pocieszały zrozpaczonych, okazywały współczucie rodzinom prześladowanych, więzionych, mordowanych i w miarę możliwości pomagały materialnie. 18 lipca 1943 roku aresztowano ponad sto dwadzieścia osób z zamiarem rozstrzelania. Wówczas to siostry nazaretanki wspólnie podjęły decyzję ofiarowania swego życia za uwięzionych mieszkańców miasta i okolicy. Wobec kapelana i rektora Fary ks. Aleksandra Zienkiewicza siostra Stella, przełożona wspólnoty zakonnej, w imieniu wszystkich sióstr powiedziała: „Jeśli potrzebna jest ofiara z życia, niech raczej nas rozstrzelają, aniżeli tych, którzy mają rodziny – modlimy się nawet o to”. Ofiara sióstr została przyjęta. Uwięzieni mieszkańcy zostali wywiezieni na roboty do Rzeszy, siostry zaś 31 lipca wieczorem otrzymały wezwanie na komisariat. Po wieczornym nabożeństwie jedenaście sióstr stawiło się na wezwanie. Niemcy wywieźli je za miasto, szukając miejsca na egzekucję. Nie znaleźli, więc wrócili na komisariat i zamknęli siostry w piwnicach. Następnego dnia, w niedzielę 1 sierpnia 1943 roku około 5.00 rano ponownie wywieźli siostry pięć kilometrów od miasta, gdzie zostały rozstrzelane.
Święty Jan Paweł II w czasie beatyfikacji męczennic z Nowogródka powiedział: Pan wejrzał łaskawie na ich ofiarę i, jak wierzymy, obficie wynagrodził je w swojej chwale. Bóg stał się prawdziwą podporą i umocnieniem dla Męczennic z Nowogródka: błogosławionej Marii Stelli Mardosewicz i dziesięciu Towarzyszek ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu – nazaretanek. Był dla nich podporą przez całe życie, a zwłaszcza w chwilach straszliwej próby, kiedy przez całą noc oczekiwały na śmierć, później w drodze na miejsce stracenia i wreszcie w chwili rozstrzelania. Skąd miały siłę, aby ofiarować siebie w zamian za uratowanie życia uwięzionych mieszkańców Nowogródka? Skąd czerpały odwagę, aby ze spokojem przyjąć tak okrutny i niesprawiedliwy wyrok śmierci? Bóg przygotowywał je powoli na tę chwilę największej próby. Ziarno łaski rzucone na glebę ich serc w chwili chrztu świętego, a potem pielęgnowane z wielką troską i odpowiedzialnością, zakorzeniło się głęboko i wydało najwspanialszy owoc, jakim jest dar z własnego życia. Tak w ich życiu spełniły się słowa z dzisiejszej Ewangelii: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa.
Nasze podążanie za Chrystusem przybiera różny kształt. Różnymi drogami idziemy tam, gdzie możemy zachować swoje życie na wieczność. Przykład błogosławionych sióstr wskazuje, że nawet w tak mrocznych i trudnych sytuacjach możemy dostrzec promyk, który wyprowadza nas z ciemności i mroku do światła. Ten mrok może zakraść się do naszego serca, gdy dotyka nas cierpienie, spotykamy złych ludzi. Doświadczyli tego nawet sami Apostołowie. Pod Cezareą Filipową Jezus zadał swoim uczniom pytanie: „A wy za kogo Mnie uważacie?”. W imieniu wszystkich Apostołów św. Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjaszem”. Zapewne w tej odpowiedzi dominował obraz Mesjasza, który był pielęgnowany przez wielu Izraelitów. Mesjasz miał przynieść nie tylko wyzwolenie duchowe, ale także polityczne. Miał wyzwolić Izraela. Idąc za Mesjaszem, niejeden liczył na udział w chwale nie tylko niebieskiej, ale także ziemskiej. Jezus ukazuje uczniom prawdziwy obraz Mesjasza. Mówi o swoim cierpieniu: „Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie”. Zapowiedź męki i śmierci Mesjasza tak przygasiła Piotra, że nawet zapowiedź zmartwychwstania nie była w stanie rozjaśnić mroku jego duszy. Zaczął upominać Jezusa, że tak się stać nie może. A wtedy Jezus upomniał go w bardzo ostrych słowach: „Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.
Człowiek niejeden raz ulega szatańskiej pokusie, aby z ludzkiego życia wymazać cierpienie i śmierć. A przecież wiemy, że tego nie da się zrobić. To wszystko wypisane jest w nasze życie. Nieraz nie da się uniknąć cierpienia, a śmierci nigdy. Mesjasz przychodzi, aby wyrwać nas z przekleństwa ciemności cierpienia i śmierci. I są tacy, którzy tkwią w ciemności tego przekleństwa. Mesjasz bierze na swe barki cierpienie i krzyż, aby je przemienić w chwałę zmartwychwstania. Trzeba tylko, jak błogosławione siostry z Nowogródka, wziąć swój krzyż na ramiona i iść za Chrystusem. Tę chwilową ciemność św. Piotr przezwycięży i ze światłem w duszy poniesie swoje męczeństwo i krzyż razem z Chrystusem. Chyba każdy z nas doświadczył w swoim życiu takich momentów, takich miejsc jak św. Piotr, kiedy to trud codzienności, cierpienie, ludzka przewrotność przesłaniają światło spływające z nieba. W takiej sytuacji ważne, aby się z niego wyrwać, a wtedy dojrzymy światło niebieskie. (z kazania ks. Ryszarda Kopra)