Tęsknota miłości

Sobota, III Tydzień Adwentu, rok II, PnP 2,8-14

Głos mojego ukochanego! Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry, skacze po pagórkach. Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia. Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty. Miły mój odzywa się i mówi do mnie: «Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania drzew, i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. Figowiec wydał zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną. Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Gołąbko ma, ukryta w rozpadlinach skały, w szczelinach przepaści, ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos! Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku».

 

To dopiero tęsknota miłości – wszystko o niej mówi, wszystko chce ją ogłaszać… Nawet przez kraty zniewolenia, nawet przez jakieś okienko w murze, który szczelnie opasuje śniade od grzechu serce – jeszcze chwila, dosłownie moment i…

„Wstań… Zerwij się… Ukryta w rozszarpanej skale – odsłoń przede mną swoją twarz… Chcę słuchać słodyczy twojego głosu…”.

Dlatego cokolwiek dziś myślę o sobie i jakkolwiek siebie postrzegam/oceniam/osądzam, chcę wołać z Franciszkiem z Asyżu „Kim jesteś Ty, Panie, a kim jestem ja? Kim Ty… A kim ja?”.

By nakarmić serce odwagą zwiastowaną przez Sofoniasza, by odsunąć lęk o cokolwiek i o wszystko, by dać się porwać radości Pana, naszego Boga… Aby usłyszeć tę radość i przyjąć nowe życie wypływające z Jego Serca.