Testament

Poniedziałek, XXIV Tydzień Zwykły, rok II, J 19,25-27

Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.

 

       „Testament z Krzyża” – tak nazywany jest ten fragment Janowej Ewangelii. Zwykle zwracamy uwagę na fakt oddania przez Jezusa całej ludzkości, którą ma symbolizować św. Jan, pod macierzyńską opiekę Maryi. W tej zbawczej scenie należy także dostrzec bliskość krzyża. Wczoraj wspominaliśmy wydarzenia związane z odnalezieniem relikwii Chrystusowego Krzyża z Golgoty. Dzisiaj w liturgii wpatrujemy się w Matkę Bożą Bolesną. A przecież nie ma żadnego misterium chrześcijańskiego bez Krzyża. Nie ma chrześcijańskiego życia bez Krzyża. Nie ma chrześcijańskiego życia bez Krzyża. A nie ma także Krzyża bez Chrystusa.

       Odwiedzając protestanckie świątynie może zdziwić fakt, że krzyże w nich nie mają pasyjek – figurek Chrystusa ukrzyżowanego. Mnie ten fakt – oczywiście nie jest to teologiczne tłumaczenie – przywodzi na myśl rozmywanie prawdy o cierpieniu w wymiarze chrześcijańskim. Dzisiaj człowiek chce jak najdalej od tej rzeczywistości uciec, zapomnieć o niej i jej nie dostrzegać. Przecież cierpienie jest jakże bardzo niewygodne. I owszem, jeśli to cierpienie nie jest przeżywane z Chrystusem, to jest to doświadczenie bez sensu.

     Maryja Bolesna dzisiaj pokazuje nam, że nawet w Jej życiu – w życiu Oblubienicy Wszechmocnego – tego wymiaru ludzkiej egzystencji zabraknąć nie mogło. Dlatego trzeba nam dzisiaj uczyć się teologii cierpienia nie przez mądre słowa, homilie czy konferencje. Tego trzeba się uczyć, stając na Golgocie z bólem serca, jak Maryja, i wpatrywać się w Chrystusa odartego do końca z wszelkiej godności. Bo cierpienie ma sens. Twoje cierpienie, ból, osamotnienie – ma sens, jeśli tylko stajesz pod Krzyżem.