To nie wy...ale Ja...

Poniedziałek, Święto św. Kazimierza, królewicza (4 marca), rok I, J 15,9-17

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali".

 

Jest to jedno ze sformułowań, które powinniśmy sobie często powtarzać, jako pewną wytyczną. To tak, jakby wracać do mapy, by upewnić się, czy trasa, którą zdążamy do celu jest najlepsza. No właśnie... Skoro On, to dlatego staramy się żyć przykazaniami, to dlatego staramy się widzieć w Bogu Ojca. Dlaczego? Bo Jezus wie to najlepiej, On tę drogę przeszedł przed nami i dlatego warto Go posłuchać, dlatego warto wracać do Jego słów, warto zaufać...