Troska o wytrwałość wiary

Sobota, Św. Jana Pawła II, papieża (22 października), rok II, Ef 4,7-16

Bracia: Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Dlatego mówi Pismo: «Wstąpiwszy na wysokości, wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary». Słowo zaś „wstąpił” cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić. On też ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, aby przysposobili świętych do wykonywania posługi dla budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa. Chodzi o to, abyśmy już nie byli dziećmi, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu. Natomiast, żyjąc prawdziwie w miłości, sprawmy, by wszystko wzrastało ku Temu, który jest Głową – ku Chrystusowi. Od Niego poczynając, całe Ciało – zespalane i utrzymywane w łączności więzią umacniającą każdy z członków stosownie do jego miary – przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości.

 

Nieprawdopodobna troska uwięzionego człowieka o wytrwałość wiary dla ludzi, którzy nie czują za sobą oddechu strażnika ani nie żyją w przekonaniu, że to ich (aż chciałoby się odwołać do świetnej filmowej adaptacji amerykańskiej powieści) „zielona mila”. A Paweł przejęty pojawiającymi się jak grzyby po deszczu błędami w przekazywaniu Ewangelii o Jezusie pisze „Nie bądźmy jak małe dzieci, które dają się unosić porywom rzekomej nauki (…) Dorastajmy we wszystkim do miary Chrystusa (…)” (Ef 4,14a.15b wg NPD).

Prostota przekazu Apostoła Narodów znów ujmuje zaangażowaniem i przejrzystością głoszonej teologii, a wszystko po to, by ci, którzy jeszcze nie okrzepli w doświadczeniu zbawienia przyjętego w chrzcie i szukają każdej wiadomości o „Umiłowanym duszy”, nie pogubili się na drodze wiary. I po raz kolejny czuję wyrzut sumienia, że brakuje mi gorliwości Pawła z Tarsu, a jednocześnie proszę Boga (wierząc we wsparcie i pomoc autora Listu do Efezjan) o żarliwość mojej miłości do Chrystusa i serce ucznia, który chce poznawać, bo kocha, i kochać Tego, którego coraz lepiej poznaje.