Trzeba...

Środa, Święto św. Teresy Benedykty od Krzyża (9 sierpnia), rok I, Mt 25,1-13

Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.

 

Nie jest łatwo iść za Panem! I nie chodzi tu jedynie o życie księdza czy sióstr zakonnych, jak zwykło się dzisiejszy fragment interpretować, ale chodzi o nasz chrzest, o pieczęć na sercu, która mówi o tym, że jesteśmy dziećmi Jezusa. Gdyby życie Ewangelią było proste, to mielibyśmy w Polsce nieco więcej niż 25 % ludzi na niedzielnej Mszy Św. Dlatego Jezusowe "trzeba" oznacza, że musimy przekraczać nasze "ale", kiedy nie ma siły się modlić, nie ma siły pościć i nie ma w końcu siły, by niedzielę uczynić świętą!

 

Przeczytaj również >>Bądź czujna na wakacjach<< Eweliny Gładysz.