Twierdzą, że nie ma zmartwychwstania...

Sobota, Św. Rafała Kalinowskiego, prezbitera (20 listopada), rok I, Łk 20,27-40

Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: «Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. Pojął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę». Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzewie, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją». Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrze powiedziałeś». I już o nic nie śmieli Go pytać.

 

Zadziwia mnie religijny minimalizm saduceuszów usiłujących zmieścić tajemnicę człowieka w granicach doczesności. Zdumiewa konformistyczny racjonalizm zbudowany na banalnej negacji: „Saduceusze bowiem mówią, że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha” (Dz 23,8). Myślę: jakie to płaskie..., nieskomplikowane..., niewymagające... Wizja duchowych leniwców.

Niestety, często odkrywam, że przez moje duchowe lenistwo sam staję się saduceuszem.

A Bóg żywy nieustannie zaprasza do drogi... Do wędrówki drogami świętej Księgi... Do spotkania twarzą w twarz... Do stawania wobec tajemnicy płonącego krzewu... Do trwania przed ogniem, który płonie i nie spala...

Do nieustannego zmartwychwstawania...