Uwielbiony Bóg

Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: „Syn człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim Bóg został uwielbiony. Jeżeli Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie samym, i zaraz Go uwielbi. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale - jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię - dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali”.


     To zalecenie wzajemnej miłości dotyczy konsolidacji, zespolenia grupy ludzi należących do Jezusa. Dziś to „miłujcie się wzajemnie”, czyli dbajcie o waszą jedność, dotyczy całego Kościoła. Tę dbałość o wzajemne poszanowanie się „swoich”, Pan Jezus wyraził jeszcze innymi słowami, zapisanymi również w Ewangelii św. Jana: „Już nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, lecz nazwałem was przyjaciółmi, albowiem przekazałem wam wszystko, co usłyszałem od mego Ojca. To nie wyście mnie wybrali, to Ja was wybrałem i kazałem wam iść i przynosić owoc, i to owoc trwały” (J 15, 15-16). Ten tekst ukazuje nam, że Jezus nie tylko zaleca „swoim” życie w doskonałej jedności, lecz sam utożsamiał się z nimi, prowadził razem z nimi jednakowe życie. Z tego, co otrzymałem od Ojca, mówił do nich, nic nie zatrzymałem w sekrecie dla siebie samego, lecz wszystko wam przekazałem; Chrystus i jego Apostołowie stanowią jedno.
     Miłość, o której mówi Chrystus w dzisiejszej Ewangelii, odnosi się do troski o cały Kościół, a nie tylko do tych, z którymi żyjemy na co dzień. Wiedział o tym doskonale św. Paweł Apostoł, który wyliczając w 2 Liście do Koryntian swoje cierpienia dla Chrystusa, napisał również te słowa: …”nie mówiąc już o mojej codziennej udręce płynącej z zatroskania o wszystkie kościoły. Któż odczuwa słabość, bym i ja nie czuł się słabym? Któż doznaje zgorszenia, żebym i ja nie płonął?” (2 Kor 11,28-29).
     Warto przypomnieć w czasie przeżywania Roku Wiary, że to polecenie Jezusa o wzajemnej miłości w Kościele powszechnym, ma również wydźwięk misyjny. Mamy miłować, czyli troszczyć się, nie tylko o swoich naj-bliższych w wierze, lecz mamy być zatroskani o cały Kościół Chrystusowy, również o ten Kościół początkujący na terenach misyjnych. Słowa Jezusa: Miłujcie się wzajemnie, znaczą, bądźcie dla siebie życzliwi, czyńcie sobie dobrze wzajemnie.

        Przykłady Jezusowej miłości dobroczynnej.
       Miłość dobroczynna Jezusa do swoich obejmowała wszystkich ludzi. Największymi aktami Jego miłości do nas były wcielenie i uchlebowienie, czyli pozostanie z nami na zawsze, pod postaciami Chleba i Wina euchary-stycznego. Podejmując te dwa akty zbawcze, Jezus nie stawiał sobie pytania, jak będzie przyjęty przez ludzi lub ilu ludzi skorzysta z Jego uniżenia się dla naszego zbawienia. Chrystusowy przykład w tym zakresie zachęca nas do podejmowania dobrowolnych aktów miłości bez dokonywania drobiazgowych kalkulacji, czy taki lub inny akt wart jest naszego wysiłku. Dla Chrystusa liczyła się możliwość pomocy, bez brania pod uwagę, kto z niej skorzysta.
     Dobroczynna działalność Chrystusa obejmowała sferę duchową i cielesną życia ludzkiego. O zatroskaniu Chrystusa o rozwój sfery duchowej ludzi, tak pisze św. Marek w swojej Ewangelii: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu; kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, kto zaś nie uwierzy, będzie potępiony” ( Mk 16,16). Chrystus zostawia ludziom wolność wyboru; ludzie, słuchając Ewangelii, mogą uwierzyć i zbawić się, lecz mogą również zrezygnować z tego. Obowiązkiem uczniów było głoszenie Ewangelii, lecz korzystanie z tej posługi,  zostawione było dobrej woli słuchaczy. Gdybyśmy zastosowali tę postawę Jezusa do naszego duszpasterstwa, to przeżywalibyśmy znacznie mniej stresów. Prócz tego Chrystus nauczał często i dogłębnie swoich oraz chętnych słuchaczy o królestwie Bożym.
      Pan Jezus był również zatroskany o warunki życia codziennego, ludzi słuchających Jego nauk. Przypomnijmy sobie rozmnożenie chleba, cudowny połów ryb, uzdrowienie 10 trędowatych i tyle innych uzdrowień fizycznych i duchowych. Chrystusowe uzdrawianie chorych było modlitewne, takie, o jakim mówi św. Marek na końcu swojej Ewangelii: „A oto znaki, które będą towarzyszyć tym, co uwierzą; w imię moje będą wyrzucać złe duchy; będą mówić nowymi językami; brać będą do rąk węże, a jeśliby nawet jakąś truciznę wypili, nic im nie zaszkodzi; będą wkładać ręce na chorych, a ci poczują się dobrze” (Mk 16, 17-18). Dziś w kościele katolickim posługa uzdrawiania modlitewnego jest dość rzadka, więcej poświęca się miejsca uwolnieniu ludzi spod wpływu szatana. W każdej diecezji jest mianowanych przez biskupa kilku egzorcystów do tej posługi. Posługa uzdrawiania jest praktykowana przez niektóre grupy modlitewna, takie jak Odnowa w Duchu Świętym. Oficjalnie w naszym Kościele są sprawowane Msze święte o uzdrowienie chorych, lecz posługa uzdrawiania modlitewnego jest rzadka.

Fot. sxc.hu