W drodze

Czwartek, Św. Jana Kantego, prezbitera (20 października), rok II, Łk 12,49-53

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».

 

Czy Jezusowi zależy na rozłamach we wspólnotach? Potrzeba nam poznać, co jest dla Niego dobrem większym od jedności i pokoju. Wielokrotnie, przyglądając się wartościom, które promował Jezus, dostrzegam mocno wybijającą się jedną. Mam na myśli prawdę. Dla niej Chrystus pozbawił się wszystkiego, co dla człowieka może się liczyć: szacunku, rodziny, godności, wolności. Uznał, że bez prawdy człowiek traci sens życia. „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37).

Prawda może poróżnić ludzi. Może sprawić, że w jednym domu nie będzie jednakowości. Ale wzajemne poszukiwanie zgody – Ewangelia to droga – może stać się naszym bogactwem.