W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego

Niedziela, Uroczystość Najświętszej Trójcy, rok B, Mt 28,16-20

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Gdy przyjdzie Paraklet, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On zaświadczy o Mnie. Ale wy też świadczycie, bo jesteście ze Mną od początku. Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi».

 

Pani Agnieszka, pielęgniarka z jednego z podkarpackich szpitali, opowiadała o swoich odczuciach, gdy pierwszy raz udzieliła chrztu na oddziale szpitalnym w sytuacji zagrożenia życia dziecka. Kiedy okazało się po kilkunastu godzinach, że stan noworodka się poprawia, poszła do szpitalnej kaplicy i popłakała się ze szczęścia, że mogła udzielić temu dziecku chrztu i że Trójca, którą tak usilnie prosiła o pomoc, przyszła z pomocą.

Siostry i Bracia, każdy z nas jest żywym dowodem na to, że niewiele, wiele albo bardzo wiele lat temu ktoś wypełnił na nas słowa z dzisiejszej Ewangelii: Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. I w dniu naszego chrztu pierwszy raz usłyszeliśmy o Trójcy Świętej: Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Jedni z nas przyjęli tę prawdę z zaskoczeniem na twarzy, inni się wzruszyli, a jeszcze inni stwarzali pozory, jakby przed tą prawdą się bronili.

Początki naszej wiary w Trójcę Przenajświętszą były, jak to się często mówi, nieświadome. Jednak ci, którzy trzymali nas na rękach, byli wtedy obok nas, już nie tylko wierzyli w Boga w Trójcy, ale też tą prawdą żyli.

Potem przyszedł czas, kiedy po próbach i nauce pierwszy raz udało nam się samodzielnie przeżegnać: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. W końcu nasza wiara w Trójcę Świętą zamknęła się w znakach i symbolach Trójcy, gdy znakiem krzyża witamy budzący się dzień i przychodzącą noc. Rodzice ten znak kreślą nad dziećmi, gdy wyruszają w daleką drogę czy wychodzą do szkoły albo gdy idą do ołtarza, aby uroczyście powiedzieć: (…) tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny (…). Można by jeszcze wiele takich sytuacji wyliczać.

Istota jest jednak w tym, aby nie były to tylko znaki, obrazy, symbole. Powinniśmy wniknąć w Trójcę Świętą, bo inaczej nie skorzystamy z pełni darów, jakie Trójca chce nam dać. Jakie dary? Miłość Boga Ojca, łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym. Przyjrzyjmy się chociażby jedności, która tak bardzo dziś w naszym narodzie jest potrzebna. Daniel Wojda stawia takie bardzo intrygujące pytanie: czy można sobie wyobrazić, że Trójca się pokłóciła, że te trzy Osoby mają różne zdania na jakiś temat? Ciężko sobie to wyobrazić, bo przecież wyobrażamy sobie Trójcę jako jedność. Jako trzy Osoby czemu by nie mieli mieć różnych zdań np., jak ludziom pomagać? A jednak jest jedność, z języka greckiego perychoreza – dochodzi do tak wielkiej bliskości, że jest przenikanie, ale uwaga – bez naruszania wewnętrznej struktury. Bez utraty własnej tożsamości. A my, kiedy wszczynamy konflikty? Właśnie wtedy, kiedy mamy lęk o utratę własnej tożsamości.

Otwierajmy się zatem na działanie Boga, który chce prowadzić nas drogami świętości, jedności i wiary.