W poszukiwaniu szczęścia z Małym Księciem
Czwartek, Święto św. Stanisława Kostki, zakonnika (18 września), rok II, Łk 2,41-52
Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
Powstało wiele powieści, książek, piosenek o poszukiwaczach szczęścia. Nie ma bowiem chyba człowieka, który nie chciałby być szczęśliwym. Myśląc w kategorii poszukiwania szczęścia, przed oczami często staje mi Mały Książę, bohater stworzony przez francuskiego pisarza i poetę – Antoine'a de Saint Exupéry'ego. W kilkuletnim chłopcu odnalezionym przez pewnego lotnika można upatrywać ludzi, którzy poszukują szczęścia i miłości. Pragną odnaleźć coś albo kogoś najistotniejszego w swoim życiu.
Żyjący w XVII w. francuski matematyk, fizyk i filozof religii Blaise Pascal zapisał: „Kocham, więc jestem szczęśliwy”. A gdzie chrześcijanin ma szukać szczęścia i w czym ma je pokładać?
Ewangelista Łukasz w perykopie biblijnej, w drugim rozdziale przedstawia także poszukiwanie dziecka przez rodziców. Należy jednak pamiętać, że nie robi tego tylko po to, aby ukazać jeden z epizodów życia Jezusa, czy też wskazać na stany emocjonalne, jakie rodziły się w umysłach i sercach Maryi i Józefa poszukujących przez trzy dni dwunastoletniego Jezusa. Autor pragnie sięgać głębiej i dalej.
Stary Testament podkreśla, że szukanie Boga jest najważniejszym zadaniem człowieka. Prorok Amos dodaje: „Szukajcie Mnie, a żyć będziecie” (Am 5, 4).
Z pozoru oczywistym wydaje się fakt, że człowiek wierzący powinien „posiadać” Pana Boga, powinien Nim żyć. Ostrożniej jednak należy stwierdzić, że wielu przyznaje się do poszukiwania Stwórcy, bo odkrycie Go nie jest rzeczą łatwą. Trzeba też jasno stwierdzić, że to, co przydarzyło się Maryi i Józefowi w drodze powrotnej ze święta Paschy – zagubienie Jezusa, często zdarza się w życiu wierzącego. Ktoś może zapyta: „Jak to możliwe?"
Możliwe. Żyjemy w ciągłym pędzie. Wszędzie terminy, gonitwa za „promocjami” w sklepie, ciągłe rozmowy o wszystkim i o niczym. Czasem tylko dłuższa chwila zachwytu przy szopce bożonarodzeniowej albo koszyczku wielkanocnym. A nasz Pan Jezus gdzieś ciągle z boku, obok nas. Niby jest, a jednak Go nie ma. My posuwamy się do przodu w latach (kolejny dzień, miesiąc, rok…), a Chrystus dalej w pieluszce i żłóbku, leży i tylko uśmiecha się do nas.
Józef i Maryja kiedy spostrzegli się, że nie ma obok nich Jezusa, zawrócili z obranej drogi i kierunku, i wrócili do miejsca, gdzie po raz ostatni byli z Jezusem.
Może to droga i dla Ciebie, jeżeli zagubiłeś w swoim życiu Jezusa? Powrócić do miejsca, gdzie On był wraz z Tobą. Może to będzie moment pierwszej spowiedzi czy Komunii św.? Może przyjęcie sakramentu bierzmowania?
Jesteś szczęśliwy, jeżeli masz przy sobie Jezusa, jeżeli odkryłeś Boga jako swojego najlepszego Przyjaciela. Nie posiadany majątek, nie 10 tysięcy znajomych na facebooku… Tylko Jezus!
Św. Stanisław Kostka nie narzekał na brak pieniędzy czy znajomości, bowiem rodzice mogli mu po ludzku zapewnić wszystko. Porzucił dobra tego świata, by służyć Bogu. Nie obyło się to bez kpin i szyderstwa zarówno ze strony rówieśników jak i swoich krewnych.
W umysłach pewnie wielu chrześcijan pojawia się myśl, iż jak się „zestarzeje,” to przyjdzie czas na poszukiwanie Boga. Św. Stanisław Kostka, kiedy „narodził się” dla nieba, miał 18 lat; może takiej dojrzałości nam w życiu potrzeba? On nie zgubił Jezusa, on Go nie sprzedał. Był szczęśliwy.
Droga siostro, drogi bracie! Może nie musisz podróżować po planetach w poszukiwaniu szczęścia, jak czynił to fikcyjny bohater – Mały Książę. Po prostu odszukaj Jezusa w swoim życiu, odkryj Go na nowo w sakramentach, a będziesz szczęśliwy!